Tirana w dniu tego arcyważnego spotkania nie była przyjaznym miejscem dla Polaków. Na ulicach dochodziło do prowokacji, a pod stadionem reporterzy „Super Expressu” byli świadkami awantury. Albańczycy najpierw rzucali w małą grupkę Polaków kuflami z piwem, a potem chcieli ich bić. Od linczu naszych rodaków uratowała na szczęście policja. Nie lepiej było podczas meczu. Kibice, z którymi rozmawialiśmy po spotkaniu mówili, że wrogość była wyczuwalna na każdym kroku. W kierunku polskiego sektora leciały obelgi i butelki z wodą. Niebezpiecznie było również na ulicach – grupki albańskich chuliganów wyczekiwały pod stadionem by rozprawić się z Polakami. Ci jednak byli dość sprawnie chronieni.
Były reprezentant Polski spodziewał się piekła w Albanii. Wymowne słowa o wielkim skandalu
A sytuacja, która miała miejsce po golu Karola Świderskiego, przejdzie do niechlubnej historii albańskiej piłki. Na cieszących się Polaków spadł deszcz butelek, a sędzia zarządził zejście do szatni. „Słuchajcie, nasi kibice. Prowadzimy, 1:0, nie dajmy się sprowokować. Trzymajmy kciuki, nie dajcie się sprowokować” - mówił przez megafon rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski, kiedy piłkarze wracali na boisko. Po meczu natomiast Świderski nie mógł udzielić wywiadu na boisku, bo w jego kierunku leciały butelki. No właśnie. Jak się dowiedzieliśmy, nasi piłkarze od razu prosili sędziego, żeby ten mecz dokończyć. Chcieli w sportowej walce pokonać Albańczyków, a nie liczyć na walkower. I tak też się stało, dlatego to zwycięstwo na gorącym terenie smakuje podwójnie.
Jan Tomaszewski GRZMI po skandalu: Barbarzyńcy! Mam nadzieję, że FIFA ich wykluczy