Osiem miesięcy temu startowała po raz ostatni. I to jak! Zdobyła złoty medal MŚ i pobiła rekord globu w rzucie młotem (77,92 m). Aż z radości zaczęła podskakiwać i doznała poważnej kontuzji stopy. Po długim leczeniu i rehabilitacji wznowiła treningi w listopadzie, rzucać zaczęła w styczniu, ale dopiero w lutym podjęła trening na pełnych obrotach.
Przeczytaj koniecznie: Anita Włodarczyk powalczy jak lwica (o 80 metrów)
- Dlatego mam braki w technice i może się zdarzyć, że upragniona osiemdziesiątka nie wyjdzie mi w tym roku. Ale moim celem jest poprawienie rekordu życiowego, co równa się rekordowi świata - zapowiada.
A na razie Anita pobiła niedawno na treningach rekordy życiowe w rzutach młotem o nietypowej wadze: 68 m sprzętem 5-kilogramowym i 86,5 m sprzętem 3-kilogramowym. Natomiast reporter "SE" miał okazję widzieć, jak przed jej odlotem do Dakaru regulaminowy młot (4 kg) padał co i raz w okolicach 75 m. A to już poziom światowej ekstraklasy... Włodarczyk ma nowego, możnego sponsora w postaci Orlenu, nowego menedżera (Czesław Zapała), nowego trenera (Krzysztof Kaliszewski) i nowy samochód - pojemnego volkswagena tiguan.
- Pasuje do mnie, bo można do niego zapakować cały sprzęt - mówi z satysfakcją Anita.
Inny jej nowy nabytek to 15 par butów, które przywiozła miesiąc temu ze zgrupowania w Kalifornii. Większość to pantofle "cywilne", bowiem ich gromadzenie jest słabością mistrzyni świata.