Zza każdego rogu Annę Lewandowską czekają kolejne ataki. Najpierw szeroko krytykowano jedną z reklam biżuterii, w której trenerka fitness wystąpiła z biżuterią wartą wielkie pieniądze. Teraz pojawiła się na okładce magazynu "Elle", a pod trenerką fitness pojawił się wielki napis "Siła Kobiet". To oczywiście nawiązanie do wielkich protestów, które mają miejsce w całej Polsce od kilku tygodni.
"Lewa" dostawała z każdej strony. Krytykowało ją wiele aktywistek, celebrytki i inne osoby, które poczuły się w obowiązku skrytykować trenerkę fitness. Wśród nich była m.in. Paulina Młynarska. - Dziękuję Anno, że tak pięknie wspierasz swoim autorytetem, ochronę kobiet najbiedniejszych, które zapłacą najwyższą cenę za każdy z perwersyjnych pomysłów obecnej władzy. Dziękuję, Elle Polska, że tak świetnie wyczuwasz czym żyją Polki. A żyją, jak wiemy, dietą, ćwiczeniami z Anną Lewandowską , pięknymi strojami za kilka pensji i biżuterią Apartu. Na tym, zdaniem Elle, polega „siła kobiet” w 2020! - napisała.
Młynarska podsumowała Annę Lewandowską. UJAWNIŁA niewygodne fakty, zapowiadają się GROMY
Trenerka fitness w końcu postanowiła się odnieść do całej sprawy! - Nie będę bronić siebie ani okładki Elle, która wzbudziła tyle różnych emocji. Wiele z nich rozumiem. W środku magazynu znajduje się wywiad, który jest dla mnie ważny, a który niefortunnie połączony został z tematem całego numeru - hasłem, które ma dzisiaj szczególne znaczenie. Większe, niż kiedykolwiek wcześniej. Wywiad jest jednak zupełnie o czymś innym. Mówię w nim o mojej rodzinie, wsparciu, solidarności i innych ważnych dla mnie wartościach. Naprawdę nie warto oceniać kogoś ani czegoś tylko po okładce - napisała Ania na Instagramie, dostając od swoich fanek wiele słów wsparcia.
W październiku tego roku Anna Lewandowska opublikowała na Instagramie zdjęcie ze strajku kobiet w Monachium. Polskie społeczeństwo wciąż protestuje przeciwko decyzji Trybunały Konstytucyjnego, który zaostrzył prawo do dokonania legalnej aborcji.