Francuzi prowadzą za pośrednictwem swych 12 ambasad "czarną propagandę", która dyskredytuje ich rywali. Np. w Oslo wynajęli do tego celu popularną aktorkę Wenche Foss, która mówiła przed kamerami: "Londyn, to miejsce dobre na kluby dżentelmenów. Nowy Jork? - trzeba by mi zapłacić, żebym chciała tam pojechać. Moskwa? - zobaczcie, co się u nich dzieje. Madryt? - ostatecznie nie najgorszy. Ale to nie to co Paryż!".
Francuzi ustami Philippe'a Boudillon, szefa komitetu olimpijskiego, odrzucają oskarżenia, ale powszechna opinia jest taka, że w wyścigu do igrzysk Paryż popełnił faul.