Jonh McGinn podsumował polskich piłkarzy po wygranej w Warszawie
O ile piłkarze reprezentacji Polski byli w stanie stworzyć sobie w meczu ze Szkocją wiele świetnych okazji, to wykończenie ofensywnych zawodników było wręcz fatalne. Niestety, poziomem do kolegów z przodu dopasowali się również nasi obrońcy, wpuszczając Szkotów we własne pole karne, niczym przez otwarte wrota. Po porażce 1:2, redakcja „sport.pl” postanowiła zapytać więc Johna McGinna, czy Matty Cash byłby w stanie pomóc biało-czerwonym w osiągnięciu lepszego rezultatu. Obaj panowie na co dzień grają dla Aston Villi i chociaż Cash obecnie jest kontuzjowany, to nie może on liczyć na powołania od Michała Probierza nawet w normalnych warunkach.
Przesądzony los Michała Probierza! Gruchnęły pilne wieści po przegranej ze Szkocją
- To świetny piłkarz i na pewno mógłby pomóc polskiej reprezentacji. Myślę, że dostanie powołanie i zagra w kolejnych meczach. Czy był brakującym elementem waszej drużyny? Tego nie wiem. Ale wiem, że to my byliśmy cierpliwi i to było kluczem do wygranej. - wyznał w rozmowie ze „sport.pl” John McGinn, klubowym kolega Matty’ego Casha.
Kamil Glik odwiedził reprezentantów Polski po porażce ze Szkocją! Mamy zdjęcia
Zieliński i Zalewski chwaleni przez gwiazdora Szkotów
Gwiazdor reprezentacji Polski, przy okazji, postanowił również skupić się na innych zawodnikach biało-czerwonych, którzy pod nieobecność Roberta Lewandowskiego grali pierwsze skrzypce w kadrze Michała Probierza. Jego słowa nie przejdą z pewnością bez echa, bo skomplementował on przede wszystkim Piotra Zielińskiego i Nicolę Zalewskiego.
Po kompromitacji Polski okrutnie kpią z Zielińskiego, że aż przykro się to czyta
- Wiedzieliśmy, że Polska ma świetnych piłkarzy. Zieliński i Zalewski mogliby grać w każdym klubie w Europie. Wierzyliśmy jednak , że w końcówce uda się strzelić zwycięskiego gola i tak się stało – dodał gwiazdor reprezentacji Szkocji.
Jeszcze na kilkadziesiąt sekund przed końcem spotkania, Polacy mieli bezpieczny remis 1:1, który dawał im grę w barażach. Wtedy jednak biało-czerwoni nie upilnowali Andrew Robertsona, który głową skierował piłkę do siatki.