Ederson gra obecnie w brazylijskim zespole Flamengo. Ma dopiero 31 lat, ale jego kariera stanęła pod wielkim znakiem zapytania. Niestety nie tylko ona, ale także zdrowie, a nawet życie. Piłkarz poinformował bowiem, że cierpi na nowotwór. A konkretnie na raka jąder. Został on wykryty przez... testy antydopingowe, które zawodnik przechodził w swoim klubie. Oblał je, a dokładniejsze badania wykazały poważną chorobę.
W związku z tym podjęto błyskawiczną decyzję o leczeniu. Już w poniedziałek zawodnik podda się operacji, która ma mu pomóc w powrocie do zdrowia. Lekarz Flamengo Marcio Tannure przyznał, że istnieje bardzo duża szansa na całkowite wyleczenie Edersona. Dodał jednak, że dopiero po operacji będzie wiadomo, jak zaawansowana jest choroba. - Ma nasze pełne wsparcie i wierzymy, że wróci do zdrowia. Kiedy otrzymaliśmy informację o negatywnym wyniku testów antydopingowych Edersona byliśmy przekonani, że nie brał niedozwolonych środków. To przykład prawdziwego profesjonalisty - powiedział prezes Flamengo Eduardo Bandeira de Mello.
- Jestem smutny, ale też pewny siebie przez najbliższymi dniami. To będzie dla mnie po prostu kolejna bitwa, a kilka takich już w swoim życiu wygrałem. Jestem przekonany, że tę też wygram. Chcę znów grać w piłkę tak szybko, jak to możliwe - przyznał sam Ederson. Brazylijski pomocnik przed laty uznawany był za wielki talent. Z reprezentacją "Canarinhos" wywalczył mistrzostwo świata do lat 17, później długo występował w czołowych ligach Europejskich grając m.in. dla OGC Nice (98 meczów, 18 goli, 8 asyst), Olympique Lyon (114 meczów, 11 goli, 12 asyst) czy Lazio Rzym (50 meczów, 5 goli, 4 asysty). W lipcu 2015 roku zdecydował się na powrót do ojczyzny i trafił do Flamengo. W dorosłej reprezentacji Brazylii zagrał jednak tylko raz.