„Super Express”: - Jaka jest sytuacja w Argentynie po śmierci Maradony?
Javier Światło: - Ludzie są pogrążeni w bólu. Wygląda to tak jakby życie się zatrzymało, bo nikt się tego nie spodziewał. Wszyscy są w wielkim, wielkim szoku. Maradona to niezwykła osoba. Ogłoszono trzydniową żałobą. Trumna z jego ciałem była wystawiona w Pałacu Prezydenckim. Miałem zamiar pożegnać się z nim, ale nie poszedłem. Nie dałbym rady. Jestem zdruzgotany.
- Trudno się panu pogodzić z jego śmiercią?
- Gdy usłyszałem wiadomość, że nie żyje, to nie mogłem w to uwierzyć. Bardzo płakałem. Przypominałem sobie wszystkie wspaniały momenty z nim. Tylko takie z nim kojarzę. Życie w kraju już nie będzie takie po jego odejściu. Długo się z nim nie widziałem, ale śledziłem, gdzie pracuje. Mimo że go nie widziałem, to byłem o niego spokojny. Maradona dla wszystkich w Argentynie był wyjątkową osobą.
- Jak Maradona traktowany był w Argentynie?
- Można powiedzieć, że był symbolem kraju. Jako człowiek reprezentował dobre i złe cechy Argentyńczyka. Był symbolem siły i wiary. Dawał nadzieję, że w trudnych chwilach można sobie poradzić. Był najbardziej znanym przedstawicielem Argentyny na świecie. Jest kojarzony z „Ręką Boga” czyli golem z Anglią na MŚ 1986. Wszyscy patrzyli na niego z miłością i dumą, że są Argentyńczykami.
Mauro Cantoro, były as Wisły Kraków: Maradona był moim idolem i wielką inspiracją [WYWIAD]
- Wielu mówi o nim, że był piłkarskim Bogiem. Jak pan to skomentuje?
- W futbolu jest Bogiem. Charyzmą przyciągał ludzi do siebie. I za to go kochali. A na boisku był najlepszy. Tak jak Michael Jordan w koszykówce czy Roger Federer w tenisie. Nie chcę komentować jego życia prywatnego, bo to jego sprawa. To nie moment, żeby mówić o nim źle. Ważne, jakim był piłkarzem i jakie sukcesy osiągnął i ile sławy przyniósł krajowi.
- Kiedy się poznaliście?
- W 1996 roku, gdy byłem lekarzem Boca Juniors, a on tam grał. Robił na mnie ogromne wrażenie. Z piłką był genialny. Cuda, które wyprawiał podczas treningu, powtarzał w meczach. Był jak duże dziecko, które kochało piłkę i to była jego główna zabawa. Rozumieliśmy się bez słów. Rozmawialiśmy o piłce i zawsze mi powtarzał, że on się zna lepiej (śmiech). Był w nim wyjątkowy czar.
- Podczas MŚ 2010 ponownie pracował pan z Maradoną. On był selekcjonerem reprezentacji Argentyny, a pan czuwał nad zdrowiem kadrowiczów. Jak pan wspomina ten okres?
- Pewnie dlatego teraz tak cierpię po jego śmierci. To był najszczęśliwszy okres w karierze zawodowej. Byłem szczęściarzem, bo pracowałem z Maradoną, z drużyną narodową i miało to jeszcze miejsce podczas mundialu. W pamięci mam mecze, które graliśmy przeciwko jego drużynie. Miał 50 lat, a był piekielnie dobry. Cieszyłem się, mogłem być blisko niego w trakcie turnieju. Słyszałem co mówił do piłkarzy. Byłem dumny, że mogę to przeżyć razem z nim.
SKANDAL na pogrzebie Diego Maradony! Bezczelne zachowanie prezydenta, cyrk nad trumną
- Jaki był Maradona prywatnie?
- Najlepszą jego cechą było to, że zawsze był radosny. Reagował spontanicznie. Był szczęśliwy, gdy był związany z futbolem. Nie potrafił funkcjonować bez niego. Widać było, że piłka jest dla niego najważniejsza.
- Jakie relacje miał z piłkarzami? Kto był jego ulubieńcem?
- Nie zauważyłem, żeby w jakiejś sytuacji był wyniosły. Traktował piłkarzy tak, jakby był ich kolegą z drużyny, a nie selekcjonerem. Zawsze wiedział, co dany piłkarz potrafi i jaki jest szczyt jego możliwości. Nie wymagał od nich rzeczy niemożliwych do zrealizowania. Nie wyczułem, aby Messi czy ktoś inny był jego ulubieńcem. Nikogo nie faworyzował. Nie widziałem, żeby się z nimi kłócił, czy miał konflikt. Kochał Messiego, ale nie pokazywał tego.
Michał Listkiewicz: Diego Maradona to był gejzer emocji. Geniusz, który z piłką robił cuda
- Ma pan pamiątkę po Maradonie?
- Zostały mi zdjęcia i koszulka z jego autografem, którą podarował mi po mundialu w RPA. To jest dla mnie bardzo cenne. Miałem szczęście być z nim, gdy był piłkarzem i selekcjonerem. W 1986 roku został mistrzem świata. Wtedy go nie znałem. Dał całemu narodowi dużo szczęścia i radości. Czuję się bardzo, bardzo źle po tym co się wydarzyło. Odszedł za wcześnie...
- Kiedyś w rozmowie z naszą gazetą opowiadał pan, że Maradona podczas pracy z kadrą Argentyny zwracał się do pana mówiąc... Polak.
- Tak, bo na pierwszym spotkaniu powiedziałem, że mam polskich przodków, że moja rodzina pochodzi z Warszawy. Prezes nie mógł wymówić moje nazwiska, ja wybuchnąłem śmiechem. W końcu prezes powiedział, żebym się sam przedstawił. Maradona pytał jak się mają Lato czy Boniek, co u nich słychać. Mówiłem, że nie wiem, bo nie znam ich. Ale to go nie przekonywało. W końcu złożyłem dokumenty i przed trzema miesiącami dostałem polskie obywatelstwo. W ciągu miesiąca powinien otrzymać paszport.
Były reprezentant Polski o Diego Maradonie: Artysta, geniusz, niepowtarzalny [WIDEO]