Wielki kolarz prywatnie jest człowiekiem raczej skrytym, dopiero niedawno zdradził, że ma za sobą 3-letnią walkę z rakiem jelita grubego. Lekarze nie dawali Merckxowi wielkich szans, ale on tę batalię wygrał. Wszelkie objawi nowotworu zniknęły. Ceną jest ścisła dieta na jaką Eddy jest skazany do końca życia. Twierdzi, ze najbardziej żal mu, że nie będzie mógł pić szampana i białego wina.
To może przypadek, ale to już trzeci kolarski mistrz, który wygrywa śmiertelny bój z rakiem. Wcześniej wyleczyli się Lance Armstrong i Laurent Fignon. Okazuje się, że organizmy poddawane w okresie sportowych karier ekstremalnym obciążeniom, potrafią radzić sobie również z chorobą.
Eddy Merckx ma fabryczkę rowerów, które sygnuje swoim nazwiskiem. Król belgijski Albert II za zasługi obdarował go dożywotnim tytułem barona, ale jego potomkowie nie będą szlachectwa dziedziczyć.