Rywalizacja w Eredivisie, a więc najwyższej klasie rozgrywkowej w Holandii, pomiędzy Groningen, a Spartą Rotterdam przeszłoby zapewne bez większego echa, gdyby nie to, co pod koniec spotkania zrobił Timo Coremans, golkiper drużyny przyjezdnej. Sparta od 85. minuty walczyła o wyrównanie i robiła, co mogła aby wywieźć z terenu rywala choćby punkt.
Jak można się domyślać emocje były duże i niestety udzieliły się bramkarzowi zespołu z Rotterdamu. Już w doliczonym czasie gry w pole karne Sparty powędrowało dalekie zagranie. Coremans nie miał najmniejszych problemów ze złapaniem futbolówki. Ale to, co stało się później zaszokowało chyba wszystkich. Do golkipera podbiegł Kaj Sierhuis i lekko zahaczył przeciwnika.
Coremans widocznie nie potrafił przebaczyć takiego zagrania rywalowi i postanowił się zrewanżować. Zrobił to jednak w sposób bardzo brutalny. Bramkarz uderzył zawodnika głową w twarz. Sierhuis od razu padł na murawę, a Coremans jakby momentalnie zdał sobie sprawę ze swojego błędu i zaczął przepraszać. Zdało się to na nic, bo arbiter pokazał mu czerwoną kartkę. - Akceptuję czerwoną kartkę. To dla mnie sytuacja bardzo niezręczna i nie wiem, co we mnie wstąpiło - mówił już po meczu golkiper. Sparta ostatecznie przegrała 0:2.