"gwizdek24.pl": - Kto wpadł na pomysł wyjazdu na Igrzyska, pan czy Joanna?
- Zadecydowaliśmy razem. Ale pojechaliśmy tam na na zaproszeniu mojego serdecznego przyjaciela Mario Vizera, który jest prezydentem Światowej Federacji Judo. Jakieś 2-3 miesiące temu dał mi zaproszenie na 10 dni, i trudno było nie skorzystać z okazji.
- Oglądał pan również występy polskich sportowców w Londynie...
- Byliśmy z Joanną na kilku arenach, włącznie z tymi na których startowali polscy sportowcy. Widzieliśmy mecz sióstr Radwańskich, które grały bardzo dobrze przeciwko mocnej parze amerykańskiej, obserwowaliśmy mecz polskich siatkarzy z Argentyną. Kilka razy byliśmy na finałach pływackich, gdzie wasz zawodnik w stylu grzbietowym był o krok od medalu, zapomniałem jego nazwiska...
- Radosław Kawęcki.
-Właśnie, Kawęcki. Joanna skupiała się na występach polskich reprezentantów, jeśli nie bezpośrednio, to również przed telewizorem. Nie zdawałem sobie sprawy, że tak bardzo będzie interesowała się i przeżywała starty Polaków.
- To chyba dobrze dla waszego związku, bo przecież sport to również pana życie.
- Oczywiście. Podoba mi się to, że Joanna lubi oglądać sport i jest przy tym wielką patriotką, kiedy kibicuje swoim rodakom. Prosto z Londynu pojechaliśmy do Hamburga, gdzie akurat był mecz finałowy turnieju Liga Total Cup. Gdy Joanna dowiedziała się, że w finale Borussia Dortmund zagra z Werderem, natychmiast wpadła na pomysł żeby pójść na mecz. Wie pan dlaczego, bo w Borussii gra trzech Polaków (śmiech).
- Wróćmy jeszcze do Londynu. Jakie dyscypliny sportu - pomijając piłkę nożna - lubi pan oglądać?
- Lubię koszykówkę, w Londynie byliśmy na meczu koszykarzy USA. Mecz w ich wykonaniu to sport połączony z dobrym show.
- A kto jest dla pana bohaterem Igrzysk?
- Nie mam jednego bohatera, bo każda dyscyplina ma takiego. W lekkiej atletyce był nim Usain Bolt, w pływaniu Michael Phelps, który zdobył w karierze 18 złotych medali olimpijskich. Ale trudno ich porównać, bo Phelps miał podczas jednych Igrzysk 7 albo 8 szans na medal, a Bolt czy inni znakomici sportowcy znacznie mniej.
- A jak pan ocenia turniej w - najbliższej panu dyscyplinie - piłce nożnej?
- Był trochę dziwny. Startowały tylko 3 mocne kraje z Europy. Hiszpanom, którzy mieli za sobą ciężki sezon w klubach i podczas EURO, zabrakło motywacji. Z kolei Brytyjczycy przegrali niespodziewanie z Koreą, a Szwajcarzy też zawiedli. Efekt jest taki, że w półfinałach nie było już drużyny z Europy. Ale zwycięstwo Meksyku było zasłużone.
- Co będzie robił Lothar Matthaeus w najbliższej przyszłości?
- Mam propozycję pracy jako trener reprezentacji z jednej Federacji, a także propozycje z kilku klubów. Dostałem też ofertę pracy z telewizji. Wkrótce podejmę decyzję gdzie będę pracował.
rozmawiał Jerzy Chwałek