Spotkanie z zespołem z Bruggii – choć w rodzimej lidze zajmuje dopiero 12. miejsce w tabeli – było sporym wyzwaniem dla Dumy Podlasia; mówił o tym „Super Expressowi” choćby Tomasz Frankowski. I rzeczywiście w 1. połowie gra była wyrównana, z wieloma okazjami z obu stron. Ważną postacią w ekipie gospodarzy był w tym czasie bramkarz Sławomir Abramowicz.
Na obraz 2. części meczu wpłynęła sytuacja z 59. minuty. Aby Francis ujrzał wówczas drugą żółtą kartkę i musiał opuścić murawę. Jagiellonia bezwzględnie wykorzystała osłabienie przeciwnika. Objęła prowadzenie po rzucie karnym, pewnie wyegzekwowanym przez Pululu. Chwilę potem do siatki rywali trafił kapitan, Taras Romanczuk. Aż wreszcie na zakończenie blisko 10-minutowego huraganu podlaskiego widownia zgromadzona na trybunach białostockiego stadionu zobaczyła coś niewiarygodnego. I nie do zapomnienia na lata!
To się nie mieści w głowie, tego gola będą pokazywać na całym świecie! Co zrobił Afimico Pululu, Białystok oszalał!
Sytuacja początkowo nie wyglądała na specjalnie groźną, bo wydawało się, że jeden z obrońców gości głową „spacyfikował” dośrodkowanie w „szesnastkę”. Do spadającej piłki wystartował jednak Pululu i uderzył ją z powietrza, przewrotką. Futbolówka wpadła pod poprzeczkę bramki Belgów, a tysiące kibiców z zachwytu i niedowierzania chwyciło się za głowy!
To była bramka z kategorii „stadiony świata”, pieczętująca pewną wygraną mistrzów Polski 3:0. Efektowna zaliczka powinna pozwolić białostoczanom z umiarkowanym spokojem jechać na przyszłotygodniowy rewanż do Belgii.
