Policja nie chce zdradzić, ilu funkcjonariuszy postawiono w sobotę w stan gotowości. Była przygotowana na wojnę 25 tysięcy kibiców nienawidzących się drużyn.
Wisła jednak z Krakowa nie przyjechała, a fanów Legii na Łazienkowskiej było około tysiąca, choć zapowiadano, że będzie ich aż 15 tysięcy. Kibice byli weseli i nastawieni piknikowo, choć alkohol lał się strumieniami. Demonstracja zablokowała Wisłostradę, Trasę Łazienkowską, Wał Miedzeszyński i Wybrzeże Szczecińskie oraz most Poniatowskiego. Dobre humory opuściły kiboli, kiedy zobaczyli policjantów.
Zaczęli wykrzykiwać obraźliwe hasła pod ich adresem. W stronę funkcjonariuszy poleciały również petardy i butelki. Nie obeszło się bez przepychanek.
- Zatrzymaliśmy dwie osoby, a sześć zostało ukaranych mandatami. Jedna dostała wniosek o ukaranie do sądu - podał mł. insp. Maciej Karczyński (41 l.). Ofiarą kibiców padł za to poseł Ruchu Palikota Robert Biedroń (36 l.). - Wracałem akurat z posiedzenia Sejmu i chciałem wejść do autobusu. Pijani kibice najpierw mnie obrażali, a potem jeszcze opluli. Prosiłem policjantów o pomoc, ale oni powiedzieli, że tylko eskortują kibiców.
To wstyd, że bandyci traktowani są jak "głowy państwa" - żalił się "Super Expressowi". Stołeczna policja zobowiązała się zająć sprawą i sprawdzić szczegóły zajścia z udziałem posła.
PROTEST LEGIONISTÓW przed Sejmem. Kibole OPLULI BIEDRONIA
Setki policjantów na ulicach i zablokowane miasto - to efekt terroru kibiców, którzy na ulicach miasta postanowili pokazać swoje niezadowolenie z powodu odwołanego meczu z Wisłą Kraków. Choć policja mówi, że było spokojnie, nie obyło się bez incydentów. Funkcjonariusze byli obrzucani petardami i butelkami pod Stadionem Narodowym, a poseł Ruchu Palikota Robert Biedroń (36 l.) został zaatakowany i opluty przez pijanych kiboli, kiedy wracał z Sejmu.