Zmagania w dziesięciokrotnym Ironmanem zawsze przyniosą trudności, choćby niewiadomo jak zawodnik się do nich przygotowywał. Robert Karaś jest jednym z najlepszych zawodników, który bierze udział w takich zawodach, ale nawet on musi mierzyć się ze sporymi problemami. Zwłaszcza, że chce pobić kolejny rekord świata w najszybszym przebyciu tego dystansu. Już wcześniej donosiliśmy o różnych kłopotach zdrowotnych Karasia, o których informował jego team w mediach społecznościowych. Niestety, ostatni z nich, czyli odnowienie się kontuzji, sprawił, że Karaś stanął na skraju możliwości dokończenia sekcji biegowej. Teraz, 360 km przed metą, partner Agnieszki Włodarczyk podjął radykalny krok.
Robert Karaś stawia wszystko na jedną kartę
Okazało się, że kontuzja dokucza mu tak bardzo, że robienie przerw co kilka godzin jest nie do zniesienia. Teraz sam zawodnik zwrócił się do fanów w mediach społecznościowych, by wyjaśnić, jak zamierza dokończyć zmagania. – Stawiamy wszystko na jedną kartę. 8 godzin się leczymy i zostało 360 kilometrów. Od tego momentu do dechy postaram się przebiec to ciągiem – powiedział Karaś na nagraniu – Innej możliwości nie widzę. To jest jak tortury, jak co 2-3 godziny trzeba stawać i okładać się lodem. Robimy regeneracje i ruszamy w najtrudniejsze wyzwanie w życiu, bo to 360 kilometrów w ciągu, ale damy radę – przekonuje zawodnik.