Najpierw zrobiło się dość nerwowo, gdy selekcjoner Nikola Grbić podejmował decyzje personalne związane z powołaniami na igrzyska 2024. Przy nazwisku Kaczmarka wszyscy stawiali olbrzymi znak zapytania, bo z formą dotychczasowego zawodnika Zaksy Kędzierzyn długo nie było wtedy najlepiej. Opinie, że Bołądź zasłużył na miejsce w kadrze na Paryż kosztem Kaczmarka, były powszechne. W końcu Grbić wybrał kompromis i na turnieju olimpijskim znaleźli się obaj, choć Bołądź jedynie w roli rezerwowego.
Andrzej Wrona przeprosił kibiców PGE Projektu, po czym szeroko się uśmiechnął. Chodzi o wynik meczu
Kiedy jednak „Bołi” wszedł do gry po kontuzji Mateusza Bieńka, to Serb jego właśnie widział w czasie meczów w igrzyskach w roli drugiego atakującego po Bartoszu Kurku. To też była czytelna wskazówka dotycząca oceny dyspozycji Kaczmarka.
W Jastrzębiu Kaczmarek zmienił Francuza Jeana Patry’ego i nie zalicza na razie wybitnego początku sezonu, choć ostatnio błysnął przeciwko GKS. Jeśli to zapowiedź wracającej formy, to dzieje się to w idealnym momencie. Bołądź bowiem z jakością gry nie ma problemu, od kiedy tylko rok temu pojawił się w Projekcie. Już drugi sezon pokazuje ułożoną grę.
To jeszcze nie ta forma Kaczmarka
– Dyspozycja Bołądzia jest ustabilizowana, Kaczmarek w ostatnim okresie był pod formą – potwierdza w rozmowie z „SE” Ireneusz Mazur, były trener kadry i komentator siatkówki. – Ostatni mecz z GKS pokazał, że jest lepiej, ale czy to jest już taka forma, jaka zadowala jego, kibiców i trenerów? Myślę, że jeszcze nie. To nie ten poziom, na który wywindował się w ostatnich latach. Oczywiście, postawę atakujących należy oceniać także na tle współpracy z rozgrywającymi, ale tutaj w obu przypadkach widzę gwarancję, że jakość wystaw będzie optymalna. Wyżej na ten moment oceniam jednak Bołądzia.
Nieoczekiwany bohater w Jastrzębskim Węglu. Zastąpi Łukasza Kaczmarka?
– Na stan sportowy zawodnika wpływa wiele czynników, między innymi to, jak był obciążany, jakie miał problemy po drodze, czy to fizyczne, czy psychiczne. Różne są elementy, które należy brać pod uwagę. A u Łukasza wszystko to się pojawiało – podkreśla Mazur. I wylicza, co miało jego zdaniem wpływ na postawę trzykrotnego triumfatora Ligi Misrzów.
Andrzej Wrona bez ogródek o koledze z drużyny. Naprawdę tak go określił, nie miał wątpliwości
– Szczególnie duże obciążenie fizyczne, często widoczne w trakcie sezonu. To miało ogromne znaczenie i wpływało na formę sportową – uważa Mazur. – Im więcej czynników się tutaj pojawiało, czy to był mental, fizyka, czy pojawiające się urazy, tym mocniej działa to także na długość wychodzenia z kryzysu. Poza tym trzeba wkładać stale sporą pracę, żeby wracać i podwyższać jakość grania. U Bołądzia stan jest od dłuższego czasu stabilny, powiedziałbym nawet, że ciągle nie znamy górnej granicy jego możliwości, tego, co więcej może jeszcze pokazać. Czasem gracze potrafią w ferworze rywalizacji na wysokim poziomie coś jeszcze dołożyć do tego, co już u nich znamy. U Kaczmarka powrót do siebie będzie dość długi, z powodów, o których wspomniałem – dodaje ekspert.
Sezon plusligowy trwa od niedawna, obaj gracze na razie nie mogli jeszcze zgromadzić gigantycznego dorobku. Kaczmarek w trzech meczach zaliczył 33 pkt przy średniej skuteczności 56 proc., a Bołądź w czterech spotkaniach zapisał na konto 57 pkt (57 proc.). Duża różnica pojawia się przy asach serwisowych – 8:0 na korzyść siatkarza Projektu. Czy to będzie kluczowy element w we wtorkowym meczu lidera z wiceliderem PlusLigi?