Szefowie PZPS po raz pierwszy spotkali się oficjalnie z jedynym kandydatem na szkoleniowca, jaki pozostał na placu boju. Inni Polacy nie palili się do pracy z drużyną narodową. Do siatkarskiej centrali nadchodziły jedynie oferty z zagranicy (około 30), ale ta opcja szybko upadła, głównie ze względu na spore koszty.
Zdecydowała gra Skry
Ostatecznie stanie się zadość pierwotnemu pomysłowi prezesa związku, by z reprezentacją pracował Polak. - Rzeczywiście na to wygląda. Sprawa jest na dobrej drodze, ale musi się jeszcze wypowiedzieć Wydział Szkolenia, dojdzie do przesłuchania - wyjaśnia Przedpełski, który w trakcie poszukiwań trenera mówił, że nie widzi odpowiedniego kandydata na krajowym podwórku. Przekonały go bardzo dobre wyniki prowadzonej przez Nawrockiego Skry Bełchatów w ekstraklasie i Lidze Mistrzów (w pewnym momencie 16 spotkań wygranych z rzędu i pewny awans do II rundy z "grupy śmierci" LM).
Nie będzie wyścigów
22 stycznia nowy szkoleniowiec męskiej reprezentacji miał być zaprezentowany uroczyście podczas gali siatkarskiej w Warszawie, ale nie wiadomo, czy do tego czasu uda się załatwić wszystkie kwestie formalne. - Nie wiem, czy 22 stycznia nastąpi ogłoszenie wyboru trenera. Nie będziemy robić wyścigów, trzymamy się swoich procedur - tłumaczy Przedpełski.
Nie jest na razie jasne, czy Nawrocki łączyłby posadę w Skrze z pracą w kadrze. Jego poprzednik, zwolniony w październiku Daniel Castellani (50 l.), po objęciu reprezentacji dokończył sezon ligowy z bełchatowianami, ale potem rozstał się ze Skrą.
