W minionych latach było to niemożliwe, że względu na terminarz ligi włoskiej, a ostatnio plany dodatkowo krzyżowała pandemia koronawirusa. Po meczu w Szczecinie trener Imoco Daniele Santarelli pozwolił Wołosz pozostać na kilka dni w Polsce.- Bardzo miło mnie zaskoczył tą decyzją - mówi Super Expressowi Wołosz. - Jest to możliwe głównie dlatego, że przełożono nam mecz ligowy z drugiego dnia świąt, ze względu na COVID w zespole naszego rywala. Santarelli to klubowy trener Wołosz, a jednocześnie jeden z trzech kandydatów na selekcjonera reprezentacji Polski, którego nazwisko poznamy niebawem.
Oblana lekcja włoskiego. Chemik bez szans w starciu z czołową drużyną Europy
- Oczywiście, że kibicuję Daniele, ale robię to wyłącznie „z daleka” – mówi wielokrotna reprezentantka Polski. - Byłabym mega szczęśliwa, gdyby udało mu się zostać trenerem, ale to nie leży w mojej gestii. Niech wygra lepszy i to będzie super dla nas. Jestem przekonana, że jeśli związek wybierze Daniele, to na pewno da on całe serce reprezentacji i poświęci się jej w stu procentach. Jest to człowiek, który czegokolwiek się nie podejmie, robi to na maksa i nie ma u niego półśrodków. Czy rozmawiam z Santarellim o reprezentacji Polski? Kilka razy rozmawialiśmy, ale to nie jest temat numer 1 w naszych kontaktach. Skupiamy się na tym co dzieje się na naszym podwórku, czyli w klubie, ale na jego pytania o polska kadrę z chęcią mu odpowiadałem – dodaje Wołosz. Jakim trenerem według niej jest Santarelli? - Potrafi dać z siebie w pracy wszystko i na pierwszym miejscu stawia zespół, a do tego, to po prostu dobry człowiek. Te ostatnie słowa polskiej siatkarki znajdują potwierdzenie w tym, że szkoleniowiec w tak wyjątkowy czas jak święta Bożego Narodzenia, pozwolił jej pozostać w Polsce.
Siatkarka kadry Malwina Smarzek: Może to nowy trener reprezentacji?