135,6 km/h to nie jest osobisty rekord Wilfredo, ale w Lidze Narodów tak mocno do tej pory nie serwowano. Reprezentant Włoch Iwan Zajcew kilka lat temu posłał piłkę z szybkością 134 km/h. Przez jakiś czas Leon był współrekordzistą razem z Zajcewem. Ale niedawno wyszedł na czoło. Na początku poprzedniego sezonu ligowego we Włoszech Leon pobił swój dotychczasowy oficjalny rekord prędkości zagrywki – w meczu Perugii z Trentino (3:1), osiągnął aż 138 km/h! To było o 4 km/h więcej niż wynik, którym legitymował się do tej pory.
Liga Narodów, Polska – Włochy 3:0. Maciej Muzaj: Teraz chcemy przyspieszać [SKRÓT MECZU]
Jak tak dalej pójdzie, niebawem padnie magiczna granica 140 km/h. Także dlatego, że sprzyja temu nowa konstrukcja piłki. Opowiadał o tym „Super Expressowi” jeden z asystentów Vitala Heynana, Michał Gogol.
140 km/h to nie jest niedościgła granica
– W sporcie obowiązuje reguła: szybciej, wyżej, dalej. Kiedyś 130 było nie do pokonania, więc jest tylko kwestią czasu, kiedy zawodnicy będą zagrywali dużo mocniej. 140 nie jest granicą mityczną – mówi Gogol. – Siatkówka stała się bardziej atletyczna niż kiedyś. Ewolucję przyspieszy też piłka, bo ta nowa Mikasa lata inaczej i zdecydowanie promuje zagrywkę z wyskoku.
Wszystko dzięki nowej piłce
Trenerzy zwracają uwagę, że nowa piłka premiuje zawodników, którzy lubią mocno uderzyć piłkę, a nie tzw. flotowców, czyli posyłających zagrywkę szybującą. – Pamiętam ze Skry, że Kuba Kochanowski przy jakiejś okazji powiedział, iż nie pamięta, by kiedyś w życiu udało mu się posłać mocniejszą zagrywkę. W warunkach treningowych udawało mu się osiągnąć 119 km na godzinę. Inni, w tym oczywiście Mariusz Wlazły, uderzali regularnie powyżej 120 – opowiada Gogol i podkreśla, że dzięki nowej piłce coraz więcej siatkarzy decyduje się na serwowanie z wyskoku.