"Super Express": - Sprawa powrotu do kadry Włazłego ciągnęła się niczym brazylijski serial. Dobrze, że Mariusz wraca?
Piotr Gruszka: - Przede wszystkim to sam Mariusz musi wiedzieć, czy to dobra decyzja. Dla mnie to jeden z najlepszych atakujących. Pamiętajmy też, że mistrzostwa rozgrywane są w Polsce, a wiemy, jaką popularnością cieszy się u nas siatkówka i jakie są oczekiwania. Zawsze mówiłem, że w kadrze powinni grać najlepsi, a nie ci, którzy tam pasują. Powrót Mariusza to dobra decyzja, niezależnie od wyniku, jaki osiągniemy.
Ronaldinho, Kaka i inni. Brazylijskie gwiazdy, których ZABRAKNIE na MUNDIALU
- A nie odbierasz tej decyzji bardziej jako koleżeńskiej przysługi niż rzeczywistej chęci powrotu do kadry?
- Nie wiem, czy to jest przysługa. Na pewno Stephane'a wszyscy lubią. Ja też z nim grałem i jesteśmy dobrymi kolegami. Mariusz zdaje sobie sprawę, że presja wywierana na niego będzie olbrzymia i może mu wyjść lub nie wyjść. Myślę, że to nie przysługa, a chęć zagrania na MŚ i dania od siebie czegoś więcej.
- Rozmawialiśmy o Mariuszu, to może kilka słów o Pawle Zagumnym? Jest w stanie dać jeszcze reprezentacji nową jakość i napędzić drużynę do walki o medale?
- Paweł pokazuje, że jest najlepszy w Polsce, młodzież go goni, ale pozycja rozgrywającego jest specyficzna. Tu nie dojdzie się formą, bo trzeba mieć to "coś", a "Guma" to ma. Błędem by było tego nie wykorzystać. Oczywiście musi mieć obok siebie bardzo mocnego zmiennika, bo to wyzwanie fizyczne. Życzę mu, żeby wytrzymał te 13 meczów na MŚ, ale to będzie dla niego trudne z różnych względów. Jeśli chodzi o samo rozegranie, czytanie gry, to Paweł na mistrzostwach być musi.