W dniu, w którym rozbił bełchatowian w pierwszym meczu finału PlusLigi (27 pkt, 3 asy, 3 bloki), "Konar" został też powołany do kadry przez nowego selekcjonera (a swojego trenera klubowego) Ferdinando De Giorgiego (56 l.).
"Super Express": - W niedzielę w Kędzierzynie możecie zostać mistrzami Polski już po dwóch wygranych setach, a spotkanie i tak trzeba dokończyć...
Dawid Konarski: - Jeśli się skończy po dwóch setach, to nie będzie zbyt fajne, ale system jest, jaki jest. Pierwszy wygrany mecz może też nic nie dać, jeśli w niedzielę nie zagramy dobrze.
- Kończy się sezon, a ty wyglądasz, jakbyś w ogóle nie był zmęczony.
- Trenerzy przygotowania fizycznego wykonali kapitalną robotę. Wiedzieli, kiedy te treningowe śrubki dokręcać, a kiedy odpuścić. Jest w nas ciągle świeżość i radość gry,.
- Graliście ze Skrą w Atlas Arenie, gdzie w półfinale bełchatowianie zmiażdżyli Resovię. Nie baliście się powtórki?
- Nie zastanawiamy się nigdy, co będzie grał przeciwnik, tylko skupiamy się na tym, co my mamy pokazać. Resovia ze Skrą miała problemy z odbiorem zagrywki i własnym serwisem, a jeżeli na tym poziomie nie zagrywa się dobrze, trudno myśleć o wygranej. Na pewno nie powiem, że nasz mecz z bełchatowianami był łatwy. Żeby ich pokonać, trzeba dać z siebie 110 procent.
- Pojedziesz na kadrę pracować z tym samym trenerem co w klubie. To komfortowa sytuacja?
- Znam go i to na pewno lekka przewaga. Wiem, na co mogę sobie pozwolić, kiedy się pośmiać i pożartować, a kiedy trzeba uważać. Na pewno De Giorgi jak najszybciej będzie chciał ułożyć to wszystko w całość. Mogę zapewnić, że będę pracował tak samo ciężko jak ostatnio.