Pierwszy set udał się Polakom tylko na samym początku, gdy prowadzili 3:0 i 4:1. To wynikało jednak głównie z błędów rywali. Gdy Francuzi uporządkowali grę, szybko zrobił się remis 7:7. Nasi zgubili rytm gry, mieli coraz gorsze przyjęcie zagrywki i fatalną skuteczność w ataku (tylko 25 proc.).
Trener Daniel Castellani zaczął szukać zmienników, kiedy przeciwnicy odskoczyli na 6 pkt. Jakub Jarosz zmienił na ataku Piotra Gruszkę, a Michał Ruciak na krótko zastąpił Bartka Kurka. Nic to nie dało, tym bardziej że serią potężnych zagrywek zaskoczył nas francuski rozgrywający Yannick Bazin. Przegraliśmy seta wysoko - do 18.
Rewanż w drugiej partii był za to niezwykle udany. Uporządkowaliśmy odbiór i tym razem nie oddaliśmy kilkupunktowej przewagi. Zaczął działać blok, doskonale wprowadził się Jarosz, nie mylił się Michał Bąkiewicz i po pojedynczym bloku tego pierwszego zwyciężyliśmy 25:17.
Wielkie emocje trwały w czwartym secie, ale na szczęście to trójkolorowi grali coraz bardziej nerwowo. W niezwykle wyrównanej końcówce popełnili dużo więcej błędów, kilkakrotnie atakując w aut. Nasi skorzystali z licznych francuskich prezentów, a sami dołożyli mocny blok i pewnie pokonali Francuzów w tej partii 25:22.
Potem nie było już wątpliwości, kto nadaje ton grze w tym spotkaniu. Znakomicie blokujący Polacy dosłownie rozbili rywali, którzy raz za razem odbijali się od obronnej ściany podopiecznych Daniela Castellaniego (48 l.). - To zwycięstwo może nam dać szansę zajścia wysoko w tym turnieju - zapowiadał Bartosz Kurek (21 l.). Oby tak się stało!
Polska - Francja 3:1 (18:25, 25:17, 25:22, 25:18)