Wielkie odrodzenie polskiego volleya następowało etapami. Najpierw w 2006 r. było srebro MŚ w Japonii, potem złoto ME 2009, wreszcie wygrana w Lidze Światowej 2012. Tyle że dwa lata później niewiele wskazywało, że gospodarz mundialu może zrobić coś tak szalonego jak go po prostu wygrać... Nie byłoby tego złota, gdyby nie dwie kluczowe postacie. Bo najpierw był szok, gdy jako trenera reprezentacji Polski po zwolnionym Andrei Anastasim zatrudniono czynnego jeszcze w tamtym momencie francuskiego gracza – Stephane'a Antigę. Człowieka z zerowym doświadczeniem szkoleniowym...
Tak wygląda zalany przez wielką wodę dom siatkarza PlusLigi. Klub prosi o wsparcie rodziny zawodnika
Drugi szok nastąpił wtedy, kiedy ten sam Antiga zdołał namówić do gry w kadrze klubowego kolegę ze Skry Bełchatów, Mariusza Wlazłego. Akurat zdobyli razem mistrzostwo Polski, a Francuz tym tytułem kończył sportową karierę.
Najlepszy polski atakujący był skłócony ze związkiem siatkarskim i nie grał w drużynie narodowej od paru lat. Kiedy okazało się, że deklaruje gotowość występu w rozgrywanych w Polsce MŚ, kibicom mocniej zabiły serca. Wszystko, co stało się później, jest historią, zakończoną wygraną 3:1 w wielkim finale w Katowicach z niedościgłymi przez lata Canarinhos.
– Cieszyłem się, że mogłem wrócić do reprezentacji, sporą pracę wykonał też związek, który lepiej zadbał o potrzeby i traktowanie graczy – mówił Wlazły w wywiadzie dla „SE” przy okazji zakończenia zawodniczej kariery w 2023 r.
Chciałem się pożegnać tak jak wypada
– Chciałem się pożegnać z kibicami kadry z boiska, tak jak wypada sportowcowi. Nadarzyła się szczególna okazja, dzięki czemu na klarownych zasadach oraz bez niedomówień można było się szykować do mistrzostw świata. A potem sięgnąć po najwyższe trofeum – dodał Wlazły i od razu dopowiedział:
– A czy wróciłbym, gdyby nie Stephane? Nie chcę gdybać, ale jeśli zostałyby spełnione i jasno określone warunki współpracy z obu stron, to nie widziałbym problemu. Zawsze staram się trzymać ustalonych ram funkcjonowania, bez niedopowiedzeń i atmosfery niepewności – podkreślił siatkarz, który został MVP historycznego turnieju.
Wlazły był też srebrnym medalistą poprzedniego mundialu 2006 (w Japonii, za kadencji trenera Raula Lozano) i jest przekonany, że tamta impreza była początkiem czegoś wielkiego w polskiej siatkówce. Mimo że wtedy w finale Brazylia nie dała nam szans i wygrała do zera.
Nikola Grbić mocno o następnym sezonie olimpijskim: To będzie koszmar!
– Medal w Japonii był wyczekiwany od lat, nie mogliśmy postawić kropki nad i, pukaliśmy ciągle do tych drzwi z napisem „wielka siatkówka”, ale nikt nie otwierał – przypomina obrazowo Mariusz Wlazły. – Ktoś powie, że przegraliśmy złoto, ale dla mnie my wtedy wygraliśmy srebro. Brazylia była nieosiągalna w tamtym momencie. Potem ją dogoniliśmy i pokonaliśmy nie tylko w 2014, ale i w 2018 roku.
Co dziś porabiają mistrzowie świata 2014?
- Trener Stephane Antiga – prowadzi Scandicci, kobiecy zespół Serie A
- Rafał Buszek – siatkarz Skry Bełchatów
- Fabian Drzyzga – siatkarz Fenerbahce Stambuł
- Krzysztof Ignaczak – komentator i ekspert telewizyjny
- Karol Kłos – siatkarz Asseco Resovii
- Dawid Konarski – siatkarz saudyjskiego Al Nassr
- Michał Kubiak – siatkarz Shanghai Bright
- Mateusz Mika – ostatnio w Skrze Bełchatów, kontrakt rozwiązano
- Marcin Możdżonek – prezes Naczelnej Rady Łowieckiej, radny Olsztyna
- Piotr Nowakowski – ostatnio w Projekcie Warszawa, zastanawia się nad dalszą karierą
- Michał Winiarski – trener Aluronu Zawiercie i reprezentacji Niemiec
- Mariusz Wlazły – koordynator przygotowania psychologicznego w Treflu Gdańsk
- Andrzej Wrona – siatkarz Projektu Warszawa
- Paweł Zagumny – prezes Czarnych Radom
- Paweł Zatorski – siatkarz Asseco Resovii