Wczoraj w Jastrzębiu widać było, że Skra jest bardzo rozdrażniona porażką poniesioną u siebie i chce pokazać, kto naprawdę rządzi w PlusLidze. Gracze z Bełchatowa wyszli na parkiet naładowani energią, której brakowało im w pierwszych dwóch spotkaniach.
Patrz też: Daniel Castellani: Skra gorsza niż rok temu
Zawiedli za to gospodarze. Grali pasywnie, nieskutecznie w ataku, o niebo gorzej niż w Bełchatowie. Niemal kompletnie niewidoczne były gwiazdy Jastrzębskiego Węgla: Paweł Abramow (zaledwie 2 pkt!) i Igor Judin (5).
Tylko w drugim secie siatkarze Skry zaliczyli aż 6 bloków punktowych. Jastrzębianie momentami fatalnie przyjmowali zagrywkę, którą niszczył ich najczęściej Mariusz Wlazły (27 l.). Ślady dobrej formy odnaleźli tylko w końcówce trzeciego seta.
- Skra nie grała najlepiej w dwóch pierwszych meczach finału, ale przecież jeden wygrała, a drugi oddała dopiero po tie-breaku - analizował Daniel Castellani (49 l.), trener reprezentacji Polski, który przez trzy sezony prowadził bełchatowian. - Jastrzębie zaczęło finał bardzo dobrze, Skra gorzej, ale lekceważyć Bełchatowa nikomu nie wolno - słusznie przestrzegał szkoleniowiec.
Dziś o godz. 18 w Jastrzębiu spotkanie numer 4, które - w przypadku wygranej Skry - wyłoni mistrza Polski 2010. Jeśli gospodarze wyrównają stan rywalizacji, do meczu o wszystko dojdzie w piątek w Bełchatowie.
Finał PlusLigi:
Jastrzębski Węgiel - Skra Bełchatów 0:3 (22:25, 22:25, 25:27), stan rywalizacji: 1-2
O 3. miejsce: Resovia - Zaksa Kędzierzyn 3:2 (25:27, 18:25, 27:25, 25:23, 15:10), stan: 1-2