Cztery lata temu Polki zajęły w MŚ odległą, 15. pozycję. - Jest jakiś postęp, ale chyba nie powiem, że sukces. No, może mały - przyznała po spotkaniu z Chinkami kapitan polskiego zespołu Aleksandra Jagieło (30 l.).
Odczucia pozostałych siatkarek są podobne: biało-czerwone czują, że nie wykorzystały szansy na coś dużo lepszego niż miejsce pod koniec dziesiątki. W niedzielę stosunkowo łatwo poradziły sobie z zawsze niewygodnymi Chinkami, ale gdyby taki wynik zaliczyły w II rundzie (wtedy uległy Azjatkom do zera), byłyby blisko czwórki.
- Dziewiąte miejsce lepiej brzmi niż dwunaste, ale w sumie towarzyszy mi poczucie straconej szansy - uważa Agnieszka Bednarek-Kasza (24 l.).
- Myślałyśmy o ósemce, grałyśmy o 9-12. To trudne, ale pokazałyśmy, że jesteśmy profesjonalistkami. Jakbyśmy myślały tylko o powrocie do domu, zajęłybyśmy dwunaste miejsce - powiedziała Małgorzata Glinka-Mogentale (32 l.), w przekroju mundialu zdecydowanie postać numer jeden drużyny narodowej.
Zarówno przeciwko Holandii w sobotę (21 pkt), jak i Chinkom w niedzielę (19) Glinka znowu była najskuteczniejszą siatkarką zespołu. "Maggie" sygnalizuje jednak, że to mógł być jej ostatni mecz w narodowych barwach i że czas na zmianę warty. Kibice nie powinni sobie tego bardzo brać do serca, bo raz już się żegnała, a mimo to wróciła w wielkim stylu.
- Jeśliby dziewczyny zakwalifikowały się do igrzysk, to kto wie... - zostawia sobie furtkę Glinka.
Po mundialu nie wiadomo też, czy trener Jerzy Matlak (65 l.) może być pewny zachowania posady. Nie poniósł wprawdzie klęski jak niedawno zwolniony Daniel Castellani (49 l.) z męską kadrą w MŚ, ale nie zaliczył też oszałamiającego sukcesu. Obecny w Japonii prezes PZPS Mirosław Przedpełski (59 l.) zapowiada, że szkoleniowiec przedstawi raport Wydziałowi Szkolenia i wtedy zapadną decyzje.
- Niech każdy martwi się o swoją pracę - skwitował wczoraj Matlak pytany o ewentualną reakcję siatkarskich władz na rezultat w Japonii po powrocie do kraju.