Bełchatowianie ulegli w PlusLidze już po raz 17. w 25. spotkaniu sezonu. Smaku zwycięstwa nie zaznali od 22 grudnia 2022. Mają na koncie osiem porażek z rzędu. W całych rozgrywkach nie zaliczyli przegranej jedynie z outsiderami tabeli, BBTS Bielsko-Biała i Czarnymi Radom. Na początku lutego, gdy zespół Skry miał bilans 8–14, drużynę przejął trener Andrea Gardini. Włoski „strażak” nie ugasił jednak pożaru, bełchatowska drużyna przegrała w PlusLidze z nim na ławce trenerskiej trzykrotnie, kolejno ze Ślepskiem Suwałki 0:3, Cuprum Lubin 2:3 i GKS 2:3.
Artur Szalpuk do kadry? Nikola Grbić musi poważnie brać pod uwagę lidera Projektu
13 tie-breaków, ledwie 3 wygrane
W tej chwili Skra zajmuje 11. miejsce, z 9-punktową stratą do Stali Nysa, będącej na ósmej pozycji, ostatniej premiowanej awansem do play-off. Teoretycznie do końca sezonu do zdobycia jest jeszcze 15 pkt, ale wydaje się wysoce nieprawdopodobne, by jednocześnie Skra zaczęła wygrywać przekonująco, a jej rywale solidarnie tracić grunt pod nogami.
Zaksa Kędzierzyn w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Będzie wielka powtórka z finału
Jedna z najbardziej szokujących statystyk, mówiących wiele o tym, w jakiej dyspozycji jest klub z Bełchatowa, to bilans meczów kończonych tie-breakami. Nikt w całej PlusLidze nie rozegrał w tym sezonie większej liczby pięciosetowych spotkań. Na koncie Skry jest aż trzynaście takich gier. Ale wygrała… zaledwie trzy!
To pokazuje, że bełchatowianie nie wytrzymują końcówek, tracą moc w decydujących momentach, popełniają kosztowne błędy, pozwalają rywalowi przejąć inicjatywę. To szokujące, jeśli wziąć pod uwagę skład zespołu z Bełchatowa, naszpikowany doświadczonymi siatkarzami, z medalistami najważniejszych imprez na czele.
Prawie 40 punktów polskiej siatkarki! Wielki wyczyn w lidze
Trener Gardini przyznaje, że to jest problem jego podopiecznych. – Mecz z GKS był skomplikowany, zresztą jak zwykle w naszym przypadku. Sami sobie stwarzamy problemy – stwierdził włoski szkoleniowiec.
Ten problem Skry powraca jak duch
– Często jest tak, że przez większość seta gramy dobrze, po czym po dwudziestym punkcie zaczynają się kłopoty, zepsute serwisy, nieporozumienia, straty łatwych piłek. I po raz kolejny gubimy szanse. Nie mogę powiedzieć, że nikt nie walczy, ale tracimy za wiele na własne życzenie. Oczywiście, przeciwnik czasem zagra dobrze, ale wielokrotnie to my sami psujemy to, co osiągnęliśmy wcześniej. Mam wrażenie, że ta drużyna jest wciąż zbyt zestresowana w czasie kluczowych momentów meczu, kiedy toczy się walka punkt za punkt. Te problemy z całego sezonu siedzą graczom w głowach. I jak duch powracają w najważniejszych akcjach. Rozwiązanie tego jest zadaniem numer jeden. Długa droga przed nami, ale uważam, że zawodnicy wierzą, że to jest do zrobienia – podsumowuje Gardini.