Siatkówka, MŚ siatkarek, Stefano Lavarini, siatkarki, reprezentacja Polski

i

Autor: FIVB Trener Stefano Lavarini i siatkarki reprezentacji Polski

Rozmowa Super Expressu

Trener polskich siatkarek Stefano Lavarini o organizacji MŚ: To nienormalne

2022-09-27 5:36

Polskim siatkarkom pozostały do rozegrania cztery mecze w rundzie grupowej mistrzostw świata. Pierwszy już we wtorek 27 września o 20.30 w Gdańsku z Tajlandią, która nieoczekiwanie odprawiła faworyzowane w naszej grupie Turczynki. W tegorocznej Lidze Narodów Biało-Czerwone ograły Tajki 3:2 po ciężkim boju. – I takiego samego spodziewam się we wtorek – przekonuje w rozmowie z „Super Expressem” Stefano Lavarini, selekcjoner kadry.

„Super Express”: – W niektórych meczach w tym sezonie zespół wpadał nagle w kryzys i się już z niego nie podnosił. Na otwarcie mundialu z Chorwacją też był duży dołek, ale zawodniczki wygrzebały się. Jakie to ma dla pana znaczenie?

Stefano Lavarini: – To ważny element nauki. Tarapaty w trakcie spotkania nie zdarzyły się nam po raz ostatni. Jestem przekonany, że dziewczyny zetkną się z podobnymi problemami ponownie i być może nie zawsze uda się je rozwiązać, ale to, co się zdarzyło przeciwko Chorwatkom, napawa mnie optymizmem. Bo teraz siatkarki będą świadome, że są w stanie sobie poradzić z trudnościami i odwracać losy setów, które wydają się nie do wygrania. Samo poczucie, że umiesz tego dokonać, doda pewności, ale pozwoli też lepiej zrozumieć jak istotna w meczu jest ciągła koncentracja pozwalająca unikać błędów.

Trzykrotna medalistka ME przestrzega: Na to muszą uważać siatkarki kadry

– W wielu przegranych spotkaniach kadry w tym sezonie wydawało się, że brakuje nie tyle jakości siatkarskiej, co siły mentalnej. Może to jest kluczowe dla pańskiej drużyny?

– Nie muszę dodawać do tego zbyt wiele, bo się w pełni zgadzam. Oczywiście, musimy również poprawić wiele elementów sportowych, jednak psychologiczna podbudowa jest czymś, co uważam za być może ważniejsze. Musimy tu dojrzeć jeszcze mocniej niż pod względem walorów czysto siatkarskich. To przyjdzie wraz z wykonywaną pracą, ale także za sprawą kolejnych meczów, w których zawodniczki udowodnią, że radzą sobie z rozmaitymi sytuacjami. Takie sprawdziany jak ten w mistrzostwach świata są dla nas bezcenne, bo gra się z całą czołówką światową, która szykuje się do tej jednej imprezy. To pomaga gonić te najlepsze zespoły, czy po prostu porównywać prezentowany poziom z przeciwniczkami. Taka rywalizacja to najlepszy sposób, by stawiać kroki naprzód.

Polskie siatkarki wygrały w meczu otwarcia mistrzostw świata! Świetna pogoń w 3. secie, udany powrót na MŚ po 12 latach

– Ma pan za sobą blisko półroczny okres pracy z polską kadrą. W czym widzi pan największy postęp tej grupy?

– To był dość dziwny czas. Pierwsze dwa miesiące polegały głównie na graniu i o ile da się w takich okolicznościach mieć jakiś wpływ na pracę z drużyną, to przy wielu meczach trochę brakuje okazji do spokojniejszego spojrzenia na wszystko z boku, zastanowienia się. Mimo że wszyscy wiedzieli, że my dopiero zaczynamy budowę czegoś nowego i musimy się poznać, to jednak każde kolejne spotkanie odciska już piętno na atmosferze, oczekiwaniach, a w końcu także pewności siebie. Jeśli mam mówić o tym, gdzie widzę poprawę, to wymieniłbym system blok-obrona i organizację gry po przyjęciu zagrywki. Zauważam więcej jakości w tych elementach, nie mogę jednak mówić o wielkich zmianach, bo na to trzeba więcej czasu i rozegranych meczów na koncie.

– Jest jakiś horyzont czasowy, w którym chciałby pan zobaczyć zespół w wymarzonej przez siebie dyspozycji?

– Czeka nas wiele wyzwań, nadchodzi czas na to, by stać się zespołem zagrażającym najlepszym, ale to ciągła praca, także podczas takiego turnieju jak mistrzostwa świata. Ja wolę myśleć o tym, co dzieje się tu i teraz, o arsenale, który mam w tym momencie do dyspozycji. Dzień po dniu walczymy na parkiecie, ale jednocześnie uczymy się czegoś. To proces. Nie da się określić konkretnej przyszłej daty na zasadzie: w tym miesiącu chciałbym już widzieć zespół w takiej a takiej formie. Trzeba brać pod uwagę, że drużyna to organizm podlegający zmianom. Każda impreza wnosi coś nowego, pojawiają się nowe problemy, z którymi trzeba sobie poradzić, rotacje w składzie, powstają nowe koncepcje. Można sobie ustalić pewną perspektywę, ale na pewno nie dokładny czas, w jakim coś zostanie na pewno zrealizowane.

Absurdalna wtopa na siatkarskich mistrzostwach świata. Chodzi o polską gwiazdę! To jest kompromitacja

– Po pięciu miesiącach pracy w Polsce jest łatwiej niż trudniej niż pan się spodziewał?

– Niektóre rzeczy są łatwiejsze, inne trudniejsze, ale wolę mówić o sumie doświadczeń, jakie do tej pory zebrałem. Jestem szczęśliwy, że dostałem tę szansę. Bywa tak, iż nie samo osiągnięcie celu, ale droga do niego jest najbardziej satysfakcjonującym wyzwaniem. A moja podróż z polskimi siatkarkami sprawia mi frajdę i dlatego warto tu być.

Niespodziewane problemy polskich siatkarek na MŚ! Liderka drużyny wszystko ujawniła

– W drugim meczu mundialu gracie z Tajkami, które pokonały niespodziewanie Turcję. Układ sił w grupie B jest inny niż pan oczekiwał?

– Prognozy przed turniejami nie zawsze są wiarygodne. Z Tajlandią należało się liczyć, przypomnę, że kiedy graliśmy z tym zespołem w Lidze Narodów, nie był w optymalnym składzie, a i tak wygrał dwa pierwsze sety i prowadził w końcówce tie-breaka. Nie powiem, że wygraliśmy, bo mieliśmy szczęście, ale trzeba przyznać, że spotkanie ułożyło się dla nas korzystnie. Tajlandia jest jednym z najbardziej niewygodnych przeciwników, jakich tylko można sobie wyobrazić. Trener Turcji Giovanni Guidetti od dawna mi powtarzał, że z Tajkami szykuje się ciężka wojna i przekonał się o tym w turnieju na własnej skórze. A ja zawsze mówię, że gra z nimi jest jak rwanie zęba u dentysty. Czyli musisz przez to przejść, ale doskonale wiesz, że będzie bolało. Tajki prezentują bardzo trudny i nietypowy styl gry oparty na szybkości i znakomitej technice, czym nadrabiają niedostatki fizyczne. Grupę B uważam za ciężką, bo, może z wyjątkiem Korei, każdy może wygrać i przegrać z każdym.

Wyszło na jaw, jak Wilfredo Leon traktuje swoją żonę! Tak to wygląda naprawdę, dla wielu osób to nie do pomyślenia

Tomasz Fornal to najpopularniejszy polski siatkarz w internecie

– Czy to normalne, że pierwszy mecz grupowy mistrzostw świata gracie w Holandii tylko po to, by na następne cztery wracać do Polski?

– Czy to normalne? No cóż, raczej nie... To, że po pierwszym meczu musieliśmy się przenieść z kraju do kraju, na szczęście zostało w pewien sposób złagodzone kilkudniową przerwą między spotkaniami. I, szczerze mówiąc, nie chciałbym się dłużej nad tym wszystkim rozwodzić. Mam swoje zdanie na temat niektórych aspektów organizacji turniejów, ale w trakcie ważnej imprezy wolę się skupiać na reagowaniu na konkretny problem i przygotowaniach do następnych meczów niż na ocenianiu rozmaitych pomysłów. Podsumowując: tak, to było dziwne, ale nie traciłem energii na zastanawianie się nad tym. Można sobie o tym szerzej podyskutować, ale po zawodach.

Sonda
Czy polskie siatkarki odniosą sukces na mistrzostwach świata?
Najnowsze