„SE”: – Liga będzie liczyła 14 zamiast 16 drużyn, ale dopiero od 2025 roku. Kiedy kadrowicze realnie poczują, że ulżono im z obciążeniami?
Sebastian Świderski: – Już przyszły sezon ligowy będzie dużo spokojniejszy. Igrzyska olimpijskie w Paryżu skończą się stosunkowo wcześnie przed ligą, nie będzie po nich żadnej imprezy, więc reprezentanci odczują to na własnych organizmach. Będzie zluzowanie z tym pędzącym i mocno naładowanym kalendarzem. Zaś od 2025 roku wprowadzi się nowy harmonogram na co najmniej trzy, może cztery lata. Będzie więcej spokoju i stabilizacji, mniej międzynarodowych imprez obciążających reprezentantów. Kibice nie będą się już gubić w tym całym nagromadzeniu zawodów, nie będą musieli stale przypominać sobie i liczyć, która to kolejka ligowa. Wtedy nastąpi przesunięcie ligi tylko na weekendy, a do tego dochodzić będą jedynie europejskie puchary.
– Jak dużo będzie czasu między ligą a początkiem kadry oraz od zakończenia sezonu reprezentacyjnego do startu ligi? Tu też reprezentanci zdołają nieco odsapnąć?
– Będzie od trzech do czterech tygodni na przygotowanie do sezonu kadrowego, potem w jego trakcie cztery albo pięć tygodni przerwy po Lidze Narodów i przygotowanie do imprezy głównej. Z kolei po zakończeniu cyklu reprezentacyjnego w danym roku jest jeszcze pewien problem, który chcemy rozwiązać. W propozycji FIVB (międzynarodowa federacja – red.) są tylko dwa tygodnie odpoczynku. Ja chcę walczyć o to, by były to przynajmniej trzy tygodnie, a optymalnie nawet cztery. Z analizy kalendarza wynika, że możemy rozpocząć ligę później i ewentualnie dodać jeden środowy termin. Wtedy możliwe byłoby wygospodarowanie jednego tygodnia więcej regeneracji dla kadrowiczów.
– Jak na te wszystkie zmiany reaguje selekcjoner Nikola Grbić?
– Proponuje, by okresy przerwy były minimalnie trzy-, a maksymalnie czterotygodniowe. Dla niego optymalne są cztery tygodnie. Wówczas kadrowicze mogą spokojnie przez pierwsze dwa tygodnie odpocząć po dużej imprezie, a w kolejnych dwóch pomału wracać do treningu. Pamiętajmy też, że im dłuższa przerwa, tym więcej czasu zabiera powrót do formy.