Decyzja Jastrzębskiego Węgla nie jest wielką niespodzianką. To nie pierwszy raz, gdy polski klub wycofuje się ze startu w KMŚ, które są rozgrywane w środku rozgrywek ligowych nad Wisłą, w okresie, gdy trwa też sezon w wymagającej (i w istocie również o wiele bardziej prestiżowej) Lidze Mistrzów. Tymczasem lokalizacje klubowych mistrzostw są mocno niekorzystne dla europejskich zespołów, bo od kilku lat odbywały się regularnie w Brazylii, z ubiegłoroczną przerwą na... Indie. Nic więc dziwnego, że szef Jastrzębskiego Węgla ponownie nie zdecydował się na wyjazd klubu na KMŚ. Potencjalne straty przeważyły możliwe zyski z występu w zawodach, które nie zdobyły sobie wielkiej renomy.
Daleka podróż, wysokie koszty
– Ze względu na daleką podróż, wysokie koszty organizacji takiego wyjazdu i całą logistykę z tym związaną uznaliśmy, że do Brazylii nie polecimy – poinformował Adam Gorol, szef JW, informując w piątek oficjalnie o decyzji podjętej przez władze klubu.
– Wyjazd ten wiązałby się także z koniecznością przekładania spotkań w PlusLidze i Lidze Mistrzów, co również nie jest bez znaczenia w kontekście tej decyzji. Dziękujemy światowym władzom siatkówki za zaproszenie do udziału w Klubowych Mistrzostwach Świata, ale biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw, nasza decyzja jest odmowna – podkreślił prezes najlepszej polskiej drużyny klubowej.
Turniej odbędzie się od 10 do 15 grudnia 2024 r. na Arenie Sabiazinho w mieście Uberlandia w Brazylii i weźmie w nim udział osiem klubów: włoskie Trentino i Civitanova (w miejsce Jastrzębia), Sada Cruzeiro (Brazylia), Ciudad Voley (Argentyna), Foolad Sirjan (Iran), Shahdab Yazd (Iran) Al Ahly (Egipt), Praia Clube (Brazylia). Rok temu triumfowała Perugia, z Wilfredo Leonem i Kamilem Semeniukiem w składzie.