Jak się skończyło, pamiętamy. Uważani za faworytów Polacy, którzy półtora miesiąca wcześniej ograli Słoweńców w kwalifikacjach olimpijskich, musieli uznać ich wyższość w półfinale ME w Lublanie. Potem wywalczyli brąz, którym jednak nie byli w stanie się w pełni radować. W katowickim Spodku 18 września o 17.30 czekają na wielki rewanż. Wilfredo Leon, pozostający w świetnej formie w tegorocznym czempionacie, powinien być naszym kluczowym graczem. Zwłaszcza jeśli uruchomi najmocniejszą broń – zagrywkę. Ponieważ w ćwierćfinale przeciwko Rosji do rubryki z asami się nie wpisał, to obiecał, że postara się to nadrobić w sobotę. Motywacji nie zabraknie. W 2019 r. wziął udział w przegranym 1:3 półfinale ME ze Słoweńcami. – Dobrze pamiętam tamten mecz. Pierwszy rewanż był w tym roku w Lidze Narodów (3:0 w półfinale – red.). Czekam na to samo w mistrzostwach – zapowiada.
Rywale Polaków ostro atakują Heynena. Są wściekli, jego wypowiedź nazywają prowokacją
Siatkarze ze Słowenii zajmują czołowe miejsca w klasyfikacji najlepiej przyjmujących w ME 2021. To dlatego tak ważna będzie w Spodku dyspozycja Biało-Czerwonych w polu serwisowym. Leon na razie w turnieju rozpędza się powoli pod względem liczby asów, ma ich na koncie 11. To oczywiście niezbyt dużo, jeśli porównać z historycznym występem polskiego Kubańczyka w Lidze Narodów 2021 – 13 bomb serwisowych ulokowanych w parkiecie Serbów!
Trudno powtórzyć taki wyczyn, nie zawsze też piłka musi lecieć znacznie powyżej 130 km/h (Leon miał w tamtym spotkaniu nawet 135,6, a jego rekord to 138!). Wystarczy jednak normalna moc Wilfredo, by po drugiej stronie siatki wywołać popłoch. I na to liczymy w półfinale EuroVolley 2021.
Mistrz olimpijski ocenia Heynena. „Ma najlepszy PR”
Przegrał ze Słowenią w półfinale ME siatkarzy. A teraz? „Idziemy po złoto”
Leon stale pracuje nad doskonaleniem zagrywki. – Nie liczę, ile wykonuję serwisów na treningach, czasem więcej, innym razem mniej, w zależności od tego, czy czuję, że potrzebuję mocniej popracować nad tym elementem. A uderzenie z prędkością 130 km na godzinę? Może się trafić raz na kilkadziesiąt zagrywek. Za to w miarę regularnie osiągam 125 – zapewnia nasz gwiazdor. Oby miał w weekend pewną rękę!