Nerwowa gra, błędy, brak koncentracji, cokolwiek było powodem słabszej formy Biało-Czerwonych w trzeciej partii, mogło zaniepokoić, ale po meczu wszyscy nasi gracze uspokajali, że to tylko chwilowy problem, a rywale też nie są „od macochy”. Chociaż w przypadku Grecji to chyba jednak jest problem, że mamy problemy w starciu z nią, skoro to ekipa nieodgrywająca żadnej roli w światowej siatkówce. Tak czy inaczej, trzeba było wpuścić podstawowych graczy, żeby powróciła dominacja polskiego zespołu, a przecież i nasze gwiazdy nie dawały momentami rady rozzuchwalonemu przeciwnikowi. – Nie wiem czy to było ratowanie sytuacji, po prostu musimy być gotowi, jesteśmy jedną drużyną i trzeba sobie pomagać – tłumaczył Wilfredo Leon swoje wejście na plac gry po wygranej 3:1.
Polscy siatkarze perfidnie oszukani?! Prawdziwa furia, te obrazki nie pozostawiają złudzeń
– Wróciliśmy do gry, wygraliśmy i tyle, chociaż Grecy zawsze grają na maksa, dają z siebie wszystko, było to dzisiaj widać. Nieważne, jaki był wynik, walczyli do końca. Nie wiem czy można było w ciemno stawiać na rezultat 3:0, oczywiście byłoby fajnie, ale stało się inaczej. Chłopaki zaczęli grę, potem zrobiło się trudno, a ja prawdę mówiąc miałem wcale nie grać. Trener powiedział, że mam być gotowy. No to byłem – podkreślił Wilfredo Leon. – A co się stało w trzecim secie? Zrobiliśmy za dużo błędów, to na pewno, zagrywka nie zafunkcjonowała, nie kończyliśmy ataków.