Reprezentacja Polski mocno rozczarowała podczas ME w siatkówce. Biało-czerwoni wyszli z grupy z drugiego miejsca i musieli grać w barażu o ćwierćfinał. Ten nie poszedł po ich myśli. Podopieczni Ferdinando De Giorgiego przegrali w fatalnym stylu ze Słowenią 0:3 i nie spełnili wielkich oczekiwań. Tuż po spotkaniu pojawiły się głosy, że włoskiego selekcjonera należy zmienić. Do sytuacji w polskiej siatkówce odniósł się Zbigniew Bartman na łamach "Przeglądu Sportowego".
Były reprezentant Polski nie przebierał w słowach. W tradycyjnym dla siebie stylu stwierdził, że na kadrze spoczywała zbyt duża presja oczekiwań. - Przed każdą imprezą w Polsce jest pompowanie balonika. Kiedyś pompowaliśmy go powietrzem, teraz pompujemy śmierdzącym gazem. Jak ten balonik pęka, zostaje taki smród, że ciężko go wywietrzyć - opisał sytuację siatkarz UPCH San Juan.
- To jest właśnie to, co dzieje się teraz z trenerem De Giorgim. Balonik pękł i ktoś musi ten smród wywietrzyć. A wywietrzy go szkoleniowiec, który pewnie zapłaci za wyniki zespołu. Ktoś musi przecież ponieść konsekwencje. Proszę mnie nie zrozumieć źle - nie jestem za zwolnieniem selekcjonera - podkreślił Zbigniew Bartman.
Przeczytaj: Siatkarski klub z Gdańska uratowany!
Zobacz: Wilfredo Leon dziękuje za możliwość gry w kadrze po polsku [WIDEO]
Sprawdź: "Ferdinando De Giorgi powinien uderzyć się w pierś!"