"Super Express": Pana córka nieprzypadkowo nosi imię Wiktoria. To jej zadedykował pan tytuł...
Tomasz Gollob: - Córce i żonie. Bez nich niczego bym nie wygrał.
- Walka o ten tytuł była bardzo ciężka.
- Ja zazwyczaj nie mam łatwo. Już odwykłem od gładkich wygranych.
- Przez zasadę "bij mistrza"?
- Tak. Każdego kusi, żeby temu Gollobowi coś udowodnić.
- Jakie były te mistrzostwa?
- Trudne, bo najpierw skomplikował je deszcz. Tor był świetnie przygotowany, ale mokry. Potem walka była niesamowita.
- Podobno doradzał pan Krzysztofowi Kasprzakowi przed biegiem dodatkowym o srebrny medal z Januszem Kołodziejem?
- Tak, przyszedł i zapytał, jak ma to rozegrać. Powiedziałem, żeby jechał do szczytu i ścinał, ale rada się nie przydała, bo Kołodziej go przyblokował.
- To ósme mistrzostwo smakuje lepiej niż poprzednie?
- Nie wiem, czy lepiej. Wiem, że smakuje doskonale. Dołączam ósme złoto do kolekcji i... proszę nie pytać, czy będzie dziewiąte.