Pozycja Raikkonena (29 l.) w Ferrari jest coraz bardziej zagrożona. Fin prowadził w wyścigu, kiedy popełnił prosty błąd i roztrzaskał swój bolid. Tymczasem Robert jechał bardzo pewnie i dzięki kolejnym trzem punktom za szóste miejsce, w klasyfikacji generalnej wyprzedził mistrza świata. Czy wyprzedzi go także w walce o kontrakt w Ferrari?
Szefowie włoskiego zespołu tracą cierpliwość do swojego gwiazdora. Mistrz świata ma do dyspozycji wspaniały bolid, zarabia milion dolarów tygodniowo, ma doświadczonych inżynierów, słowem - wszystko, czego potrzeba, by wygrywać. A jednak nie wygrywa. I to już od kwietnia.
Lubi ten tor
Przełamać miał się w Spa - na legendarnym torze, na którym wygrał trzy ostatnie wyścigi. Przez większość wczorajszego Grand Prix prowadził, jednak pod koniec - kiedy zaczął kropić deszcz - popełnił fatalny błąd i rozbił auto. To jego drugi nieukończony wyścig z rzędu.
Tymczasem Polak, o którym coraz częściej mówi się, że może zastąpić Fina w Ferrari, pojechał bardzo dobrze. A przecież nie ma do dyspozycji tak dobrego samochodu, zarabia 15 razy mniej od Fina, a jego inżynierowie popełniają sporo błędów. A mimo to Robert Kubica w generalce zdołał wyprzedzić Raikkonena o jeden punkt.
Znowu błąd
A byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie fatalny błąd jednego z mechaników. Wczoraj, w czasie drugiego postoju w boksach, nie potrafił sobie poradzić z wyciągnięciem węża, dostarczającego paliwo do bolidu Polaka. Robert stracił przez to 6 sekund. Na mecie do podium zabrakło mu 5,4 sekundy...