Podczas pierwszego piątkowego odcinka specjalnego Rajdu Monte Carlo Kubica miał nieprzyjemny wypadek. Po przejechaniu ok. 6 kilometrów wypadł z pokrytej lodem drogi i uderzył w drzewo. Prędkość nie była duża, ale z powodu warunków nie udało się opanować samochodu. Kubicy i jego pilotowi - Maciejowi Szczepaniakowi - nic się nie stało, ale dziś już dalej nie pojadą.
Kubica jedną ręką kieruje jak szatan
Zniszczenia Forda Fiesty, którym jechali, są bowiem zbyt duże. Polska załoga nie będzie więc mogła ukończyć żadnego sześciu z zaplanowanych na piątek odcinków specjalnych. Mechanicy najprawdopodobniej zdołają naprawić samochód do czasu rozpoczęcia jutrzejszego etapu, ale strata czasowa do czołówki będzie bardzo duża.
W czwartek Kubica i Szczepaniak zdołali pokonać dwa odcinki specjalne o łącznej długości 40 kilometrów. Zajmowali 8. miejsce w klasyfikacji generalnej, ale teraz z pewnością spadną, i to mocno.