Robert Kubica już kilka razy po rozstaniu z Williamsem zaznaczał, że chce się ścigać. Jasnym jest, że w sezonie 2020 Formuły 1 raczej nie ma na to szans i skończy się na jeździe w treningach oraz testach. Dlatego też krakowianin poszukuje dodatkowego zajęcia. Od samego początku mówi się o jego potencjalnej obecności w serii DTM. Przez kilka miesięcy łączony jest z zespołem BMW, ale ostatecznych decyzji żadna ze stron jeszcze nie podjęła. Teraz może być o to łatwiej. Nie jest tajemnicą, że szefowie ekipy myśleli także o zatrudnieniu Paula di Resty, który w swojej karierze zdobywał już tytuł mistrza DTM (dzięki niemu trafił nawet do F1). Ostatnio jeździł dla R-Motorsport w pojeździe Astona Martina. Firmy jednak wycofały się z tej serii i szkocki kierowca został bez pracodawcy.
Di Resta nie zwiąże się jednak z nowym teamem. Postanowił bowiem zrezygnować z DTM i skupić się na wyścigach długodystansowych. W tej sytuacji faworytem do objęcia wolnego fotela kierowcy w ekipie BMW został Kubica. Pytanie tylko czy nie za późno. Teraz to zespół może mieć bowiem problem z porozumieniem się z 33-latkiem. Otworzyła sie bowiem nowa możliwość.
Portal sportowefakty.wp.pl przypomniał, że w realnych barwach maluje się scenariusz, w którym Orlen stworzy prywatny zespół w DTM. Polska spółka kontynuuje współpracę z Robertem Kubicą i zrobi wszystko, by zapewnić mu jak najlepsze warunki. To tym bardziej prawdopodobne, że szefowie serii chcą zwiększyć liczbę startujących aut, więc potrzebują świeżej krwi. Nieoficjalnie mówi się, że przy takim obrocie spraw, opcją pocieszenia dla BMW zostanie Jonathan Aberdein.