Robert Kubica lata temu uważany był za jeden z największych talentów w Formule 1. Choć krakowianin nigdy nie dysponował najszybszym bolidem w stawce, to jego umiejętności pozwalały mu zajmować miejsca na podium i wiele razy godzić faworyzowanych rywali na torach całego świata. Jak każdy zawodnik miał jednak trudniejsze chwile. Wielu kibiców pamięta straszliwe wypadki z jego udziałem. Wystarczy przypomnieć wydarzenia z Kanady w 2007 roku czy rajdowy karambol z Ronde Di Andora w 2011 roku. Pierwszy z wymienionych sprawił, że Kubica zaczął głośno mówić o Bogu i stosunku do wiary. Po drugim, który w zasadzie przekreślił jego poważną karierę w F1, ledwo uszedł z życiem, a w szpitalu dostał specjalne przedmioty związane z Janem Pawłem II.
Robert Kubica powiedział o Bogu po wypadku. Wiele mu zawdzięcza
Dramatyczne wydarzenia z Montrealu do dzisiaj sprawiają, że włos staje na głowie dęba. Robert Kubica został ofiarą kraksy, która przy mniejszym szczęściu mogła zakończyć się tragicznie. W późniejszych wywiadach opowiadał o tym, że fakt, że nic poważnego mu się nie stało, zawdzięcza Bogu. To właśnie Stwórca miał ochronić w tym strasznym momencie życie naszego rodaka. - Gdybym miał wypadek w samochodzie, który jeździł w Formule 1 dziesięć lat temu, nie moglibyśmy teraz rozmawiać - zaczął w poważnym tonie rozmowę z "Faktem". - Dziękuję wszystkim ludziom, którzy robią tak dużo dla polepszenia bezpieczeństwa. Ale przede wszystkim jestem wdzięczny Bogu, że nic mi się nie stało - dodał po chwili. - Kiedy obejrzałem film z wypadku, zrozumiałem, że wyglądało to na prawdziwą katastrofę. Miałem dużo szczęścia, że uderzyłem w betonową bandę pod odpowiednim kątem. I jestem szczęśliwy, że teraz siedzę tu bez większych obrażeń. Nie ma prostego wytłumaczenia, dlaczego nie złamałem nawet palca. Wyszedłem bez obrażeń z auta, które miało najgorszy wypadek w historii Formuły 1. A gdybym był 15 centymetrów krótszy, to nie miałbym również zwichniętej kostki - podsumował traumatyczny moment Kubica.
Znany rajdowiec Leszek K. trafił do aresztu
Po wypadku Kubica dostał relikwie Jana Pawła II
Drugi z niezwykle poważnych wypadków z udziałem Kubicy miał miejsce w 2011 roku podczaj Ronde Di Andora. Na trasie rajdowej auto Polaka wbiło się w barierki, a lekarze musieli walczyć o uratowanie życia sportowca. Po tym, gdy medycy dokonali w zasadzie cudu i uratowali naszego rodaka przed najgorszym, ten wystosował prośbę do kardynała Stanisława Dziwisza o przekazanie relikwii Jana Pawła II. Argument o szczególnym związku z papieżem okazał się na tyle przekonujący, że Robert Kubica otrzymał kawałek sutanny i kroplę krwi Karola Wojtyły.