Straciłem na forowaniu Nicka

2008-09-12 6:45

Dwa lata temu właśnie tu usłyszał o nim świat, gdy w trzecim w karierze wyścigu w Formule 1 Robert Kubica (24 l.) wskoczył na podium. W niedzielę Polak uczci ten sukces, występując w nowym, specjalnie pomalowanym kasku.

Włochy to wyjątkowe miejsce dla Roberta Kubicy. Miał zaledwie 15 lat, kiedy przyjechał tu na stałe mieszkać bez rodziny i ścigać się. Do dziś za każdym razem powtarza, że gdyby nie wyjechał do Włoch, dziś nie jeździłby w Formule 1.

- Cieszysz się, że znowu jesteś we Włoszech?

- Bardzo, bo lubię ten kraj i jego mieszkańców. Naprawdę jestem bardzo szczęśliwy, że możemy się ścigać w takim miejscu. Włochy ukształtowały mnie jako kierowcę wyścigowego, praktycznie wychowywałem się tutaj. Do dziś mam tu wielu przyjaciół. To dla mnie wyjątkowe miejsce i dlatego pojadę w specjalnie pomalowanym kasku.

- Szef BMW Mario Theissen mówi, że Monza to dla was bardzo dobry tor...

- Czy ja wiem? Dwa lata temu było dobrze, bo stanąłem na podium, i to w chwili, kiedy nikt się tego nie spodziewał. Rok temu już tak dobrze nie było. Zająłem piąte miejsce po incydencie z podnośnikiem (bolid Roberta ześliznął się z podnośnika w czasie wymiany opon, przez co Polak stracił kilkanaście sekund i szansę na podium - przyp. red.).

- W wyścigu pojedziesz z nowym silnikiem. Czy to ma duże znaczenie?

- Małe. Czasem w drugim z rzędu wyścigu silnik spisuje się lepiej niż nowa jednostka.

- Ostatnie wyścigi były w waszym wykonaniu słabe. Czy BMW zgubiło formę?

- Nie było tak źle, jak się wydawało. GP Belgii było całkiem niezłe. W drugiej części wyścigu znów mieliśmy problemy z ciśnieniem opon. To nasz stały problem, a odpowiedni dobór opon to kluczowy czynnik. Powiem tak: są problemy. Musimy dokładnie je przeanalizować i wyciągnąć wnioski, żeby się więcej nie powtarzały.

- Wyścig o GP Włoch to wyjątkowe wyzwanie dla bolidów...

- To prawda. Nigdzie indziej nie jeździmy z tak małą siłą docisku i z takimi szybkościami. Najważniejszy tutaj jest minimalny opór aerodynamiczny, który pozwala osiągnąć najwyższe prędkości. Są tu bardzo długie proste, na których z łatwością przekracza się 300 km/godz.

- A na co tak naprawdę liczysz na Monzie?

- Na dobry balans, na dobrą szybkość. Ale nie spodziewam się cudów. Nie sądzę, żebyśmy byli w stanie wyprzedzić McLareny i Ferrari.

- Ale będziesz walczył?

- Ja jestem kierowcą wyścigowym i zawszę walczę. Robię to dla siebie i dla zespołu. I tego samego oczekuję od teamu. Nie jest tajemnicą, że zespół pomagał Nickowi Heidfeldowi. I nie mówię tu o jednym przypadku. To jest w porządku, ale nie w sytuacji, kiedy cierpi na tym drugi kierowca, który miał szansę walczyć o mistrzostwo świata.

- Z pierwszego miejsca spadłeś na czwarte, teraz jesteś trzeci. Uda się to utrzymać?

- Wciąż walczę o to z Kimim Raikkonenem. Czasem udaje mi się zająć lepsze miejsce od niego, choć nie mam tak mocnego bolidu. W klasyfikacji generalnej jestem przed nim i mam nadzieję, że tak zostanie do końca sezonu.

Najnowsze