Zaplanowana na początek grudnia w Arabii Saudyjskiej walka stanowi ogromną okazję do rewanżu dla Joshuy, który w czerwcu sensacyjnie przegrał z Ruizem w Nowym Jorku. W ten sposób stracił mistrzowskie pasy federacji WBO, IBF i WBA wagi ciężkiej. Jednocześnie dla Brytyjczyka była to pierwsza porażka w zawodowej karierze bokserskiej. Nic więc dziwnego, że ostrzy sobie zęby na rewanż i chciałby udowodnić amerykańsko-meksykańskiej pięściarzowi swą wyższość.
Nie obywa się jednak bez problemów. 14 września niespełna 200 kilometrów od miejsca, w którym ma dojść do walki, osiemnaście dronów i siedem pocisków uderzyło w zakłady przetwórstwa ropy naftowej. Sytuacja polityczna w tamtym rejonie świata jest napięta i jeżeli relacje Arabii Saudyjskiej z Iranem i Jemenem nie ulegną polepszeniu, trudno będzie uspokoić myśli i skupić się wyłącznie na emocjach sportowych w obliczu realnego zagrożenia atakami terrorystycznymi.
Hearn, promotor Joshuy, otrzymał zapewnienie ze strony rodziny królewskiej Arabii Saudyjskiej, że wszystko będzie w porządku. Czy jednak w to uwierzy? - Skontaktowaliśmy się z nimi i zapytaliśmy, czy wszystko jest w porządku. Powiedzieli, że tak. Obszar ataku był położony daleko od Ad-Dirijja. Jeśli jednak wydarzy się coś potężnego, możemy zmienić miejsce walki. Póki co Ministerstwo Spraw Zagranicznych ogranicza się tylko do porady, iż należy tam podróżować z zachowaniem ostrożności. To ta sama kategoria co dla choćby Meksyku - uspokoił Hearn.