Kasprzyk wspomina Zbigniewa Pietrzykowskiego: Nie pokonał Alego, bo dławił się krwią

2014-05-21 5:00

Miał mnóstwo sukcesów, ale najbardziej został zapamiętany z przegranego pojedynku w finale olimpijskim w 1960 z Muhammadem Alim. - Nigdy sobie tego nie wybaczył, bo czuł, że mógł zdobyć złoto - tak wspomina Zbigniewa Pietrzykowskiego (†79 l.) jego przyjaciel, mistrz olimpijski z Tokio (1964) Marian Kasprzyk (75 l.).

- Był dżentelmenem, oszczędzał słabszych przeciwników - mówi Kasprzyk, który z Pietrzykowskim znał się ponad pół wieku.

W 1993 roku Pietrzykowski został posłem na Sejm. Był pełen zapału, miał ciekawe pomysły, ale szybko się zraził, denerwowała go obłuda i chciwość niektórych parlamentarzystów. - Po latach powiedział mi: "Maryś, gdybym ja tych polityków mógł poustawiać w ringu, to wszystkich bym pobił". Żałował, że się tam pchał - opowiada nam Kasprzyk.

Andrzej Kostyra o Zbigniewie Pietrzykowskim: Odszedł mistrz kontry

Odnosił ogromne sukcesy, ale brakowało mu jednego - olimpijskiego złota. Dlatego tak przeżywał porażkę w finale igrzysk w Rzymie z Cassiusem Clayem, potem Muhammadem Alim. - Długo nie chciał rozmawiać o tej walce, ale po kilku miesiącach wyznał mi, że trochę zaniedbał przygotowania do igrzysk. Poza tym przed finałem... zapomniał ochraniacza na szczękę i dzień poprzedzający najważniejszy w jego życiu pojedynek spędził na jego szukaniu, zamiast wypoczywać - kręci głową Kasprzyk. W 3. rundzie walki z Alim nie mógł oddychać, wciąż dławił się krwią. Poza tym walczył ze złamaną ręką. - Mimo to mocno dał się we znaki Alemu. I takim człowiekiem go zapamiętam. Ambitnym, walczącym do końca - kończy Kasprzyk.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze