Chorwacki wojownik został dokooptowany do gali KSW 41 w ostatniej chwili za kontuzjowanego Dricusa Du Plessia. O Roberto Soldiciu można było usłyszeć opinie, że to wielki talent MMA. Przeciwnik Borysa Mańkowskiego potwierdził tę ocenę od pierwszej rundy. Na głowę i korpus "Diabła Tasmańskiego" spadały potężne ciosy, które nie raz zachwiały polskim zawodnikiem.
Już w drugiej rundzie sytuacja Mańkowskiego wydawała się być bardzo trudna. Polak miał mocno rozbitą twarz i wyglądał na wyczerpanego. Soldić natomiast w kolejnym starciu nie zwolnił tempa i był bliski nokaut. Po piętnastu minutach walki narożnik Borysa Mańkowskiego zdecydował, że dalsza walka nie ma sensu.
Po zakończeniu rywalizacji słów pochwały nie szczędził swojemu przeciwnikowi "Diabeł Tasmański". - Myślę, że była to moja najcięższa walka w karierze. Roberto Soldić uderzał bardzo dobrze, bardzo mocno. To naprawdę świetny zawodnik i dziękuję mu za tę walkę. Dziękuję wszystkim kibicom za wsparcie - powiedział po rywalizacji Borys Mańkowski.
Na komplementy zdecydował się również Chorwat. - Śledziłem karierę Borysa Mańkowskiego, to naprawdę dobry zawodnik. Przed walką miałem zaledwie dziesięć dni przygotowań. Gdybym był w 100% gotowy, myślę, że walka trwałaby maksymalnie dwie rundy - przyznał Roberto Soldić.
Zobacz również: Marcin Wrzosek wdarł się do klatki i sprowokował rywala. Będzie rewanż! [WIDEO]