Rzadko kiedy mamy do czynienia w Polsce z wielkimi wydarzeniami sportowymi tuż przed Świętami Bożego Narodzenia. Na taki ruch zdecydowali się włodarze KSW i galę nr 41 zorganizowali dzień przed Wigilią. Miał być to prezent dla wszystkich fanów mieszanych sztuk walki w Polsce i faktycznie tak było. Gala stała na bardzo wysokim poziomie.
Nie zabrakło efektownych nokautów i poddań. Już w pierwszej walce Gracjan Szadziński posłał na deski Macieja Kazieczko. Pierwsze poddanie na gali w katowickim Spodku oglądaliśmy w walce Kamila Szymuszowskiego z Grzegorzem Szulakowskim. Ten drugi zakończył walkę wykręcając kolano Szymuszowskiego, który chcąc nie chcąc musiał się poddać.
Kibice najbardziej wyczekiwali na freak fight z udziałem Tomasza Oświecińskiego z Popkiem. Dla aktora był to debiut w MMA. I jakże udany! Mało kto spodziewał się, że walka potrwa dłużej niż jedną rundę. A tak się stało. Rozstrzygnięcie poznaliśmy dopiero w drugim starciu. Wbrew przewidywaniom to "Strachu" okazał się lepszy. Oświeciński sprowadził Popka do parteru i zaczął okładać go ciosami, a sędzia zmuszony był przerwać walkę.
O pas mistrzowski w ostatnim starciu wieczoru zmierzył się Borys Mańkowski z Roberto Soldiciem. Chorwat w polskiej federacji pojawił się pierwszy raz, ale już teraz wiadomo, że nie ostatni. W rywalizacji z "Diabłem Tasmańskim" pokazał, że jest wielkim talentem tego sportu. Soldić rozbił Polaka w dwóch rundach, a do trzeciej Mańkowski już nie wyszedł, przez co stracił pas mistrzowski w wadze półśredniej.
Zobacz również: Tomasz Oświeciński wygrał z Popkiem! Mańkowski stracił pas. Fantastyczna gala w Katowicach!