Michał Cieślak

i

Autor: PRZEMEK KAMINSKI / SE Michał Cieślak

Michał Cieślak: Boks pozwala zapomnieć o problemach [WYWIAD]

2019-05-21 18:55

31 maja w Pruszkowie Michała Cieślaka (30 l., 18-0, 12 k.o.) czeka kolejny trudny test. Polska nadzieja wagi junior ciężkiej zmierzy się z niebezpiecznym Nigeryjczykiem Olanrewaju Durodolą (39 l., 29-6, 27 k.o.). Pięściarz z Radomia po raz pierwszy odniósł się też do problemów, jakie nękają go poza ringiem.

"Super Express": - Obserwując twój sparing z Mateuszem Masternakiem można odnieść wrażenie, że jesteś gotowy walczyć z Durodolą choćby jutro.

Michał Cieślak: - Spokojnie, w tych 9. rundach z Mateuszem widać było, że w ostatnim czasie miałem ciężkie, siłowe treningi, ale powoli będziemy schodzić z obciążeń. Sparowałem też z Kamilem Bodziochem, Nikodemem Jeżewskim i jednym chłopakiem z Ukrainy. To był mocny obóz, a moja forma jest coraz lepsza.

- Ile razy widziałeś swojego rywala w akcji?

- Obejrzałem jego walkę z Krzysztofem Włodarczykiem (w czerwcu 2018 roku "Diablo" wygrał na punkty) i Dmitrijem Kudriaszowem (w czerwcu 2017 roku Rosjanin w rewanżowej walce wygrał przez t.k.o. w 5. rundzie). Analizę rywala zostawiam trenerowi Andrzejowi Liczikowi. Wiem, że przygotuje odpowiednią taktykę, a ja będę chciał zrealizować ją w ringu.

- Jak bardzo zmienił twój boks, odkąd rozpocząłeś współpracę z trenerem Liczikiem?

- Zmieniło się bardzo dużo i myślę, że może być jeszcze lepiej. Czuję, że to wszystko zaczyna się odpowiednio układać, a przy trenerze stale czynię progres. Na pewno na rozwój wpłynąłby też jakiś wyjazd na sparingi do USA lub Anglii, ale na razie nie ma co wybiegać w przyszłość. Najpierw chcę wykonać swoją robotę w Pruszkowie i później będę się zastanawiał, co dalej.

- Jak bardzo wzrosła twoja pewność siebie po zwycięstwie z byłym tymczasowym mistrzem świata Yourim Kalengą, którego w marcu pokonałeś przed czasem (Kalenga wycofał się z walki po 7. rundzie - red.)?

- Bardzo. Zresztą już w walce z Kalengą od początku czułem się mega pewny siebie. Wiedziałem, jaką pracę włożyłem na treningach, jak mocny miałem obóz i wystarczyło tylko wyjść po swoje. Teraz muszę to powtórzyć.

- Po tej walce uwierzyłeś, że jesteś coraz bliżej światowej czołówki?

- Tak, bo wygrałem w pewnym stylu. Łatwo mi się boksowało. Ani przez moment nie było niebezpieczeństwa, choć nie ukrywam, że Kalenga bił bardzo mocno. Gdy jego ciosy "ślizgały" się po moich barkach to na drugi dzień porobiły mi się wylewy. Z tak silnym rywalem robiłem w ringu praktycznie, co chciałem.

- Przygotowania do walki zakłócają ci niestety problemy pozaringowe... (na początku maja nieznani sprawcy podpalili cztery auta należące do pięściarza i jego rodziny. Niewykluczone, że była to próba wymuszenia haraczu - red.)

- Nie będę czarował, że to nie ma na mnie żadnego wpływu... Na pewno wpływa to na głowę, ale na razie staram się od tego odciąć i w ogóle o tym nie myśleć. Cieszę się jednak, że moim bliskim nic się nie stało. To jest najważniejsze.

- Boks pozwala oderwać się od kłopotów?

- Dokładnie, pozwala mi nie myśleć o tej całej sytuacji. Wchodzę na salkę, trenuję i wyłączam się. Boks mnie nakręca, sprawia, że reszta jest dla mnie nieważna.

Najnowsze