Sosnowski znokautował pogromcę Tysona!

2008-11-11 8:37

To jedna z największych sensacji w historii polskiego boksu. Albert Sosnowski (29 l.) znokautował pogromcę Tysona – Danny’ego Williamsa (35 l.). – Wyszła mi walka życia. Walczyłem jak nie ja, zupełnie na luzie, bez żadnego spięcia – opowiada Sosnowski.

Do walki doszło w Londynie. Williams był zdecydowanym faworytem. – Rzucał na mnie bomby, chciał mi chyba urwać głowę. Ale moja garda była szczelna, świetnie też funkcjonował lewy prosty.  Z rundy na rundę nabierałem coraz większej pewności, a on coraz bardziej się denerwował – relacjonuje „Smok” (ringowy przydomek Alberta).

Koniec walki nastąpił w ósmej rundzie. – Trafiłem go lewym sierpowym, poprawiłem kolejnym i poszedł na deski. Aż nie chciało mi się wierzyć. „Co jest?” – zapytałem sam siebie. Powstał, próbował jeszcze bić zamachowymi, ale strzeliłem dwoma podbródkowymi, dostał jeszcze dwa lewe i zaczął się chwiać. W tym momencie sędzia ringowy przerwał pojedynek – mówi Sosnowski.
Sukces Alberta jest tym cenniejszy, że w poprzedniej walce niespodziewanie przegrał z Amerykaninem Lawrencem, a na przygotowania do starcia z Williamsem miał zaledwie 3 tygodnie.

– Podjąłem ryzyko. Nie miałem nic do stracenia. Może dlatego zawalczyłem na takim luzie. Po raz pierwszy w karierze nie czułem presji. Spełniło się moje marzenie. Wróciłem do gry. Udowodniłem niedowiarkom, że należy mi się szacunek – cieszy się Sosnowski.
Po tej walce na koncie „Smoka” są 43 zwycięstwa i 2 porażki. – Teraz przed Albertem otwierają się nowe perspektywy walki o większe pieniądze i liczące się pasy mistrzów. Być może nawet o mistrzostwo Europy – mówi Krzysztof Zbarski, promotor Sosnowskiego.

A może Andrzej Gołota, po wyleczeniu kontuzji, stoczyłby pożegnalny pojedynek w Polsce z Albertem Sosnowskim? To byłaby walka.

Najnowsze