- To, że nie spotykamy się często jest prawdą. Wynika to z kilku rzeczy. Po pierwsze Nicole ma 25 lat, ma swoje życie, jest dorosła. Dochodzi to tego kwestia napiętego kalendarza, zarówno u mnie, jak i u córki. Jeśli chodzi o mnie, to doszły kwestie zdrowotne. Przez ostatnie miesiące byłem mniej mobilny. W zasadzie nadal jestem, bo miesiąc temu miałem skomplikowaną operację kręgosłupa – mówi były mistrz Europy w boksie.
Nicole, która czeka na kolejny zabieg, po tym jak i drugi przeszczep nerek się nie przyjął. 25-latka udzieliła ostatnio wywiadu, magazynowi Viva, w którym sugeruje że jej kontakty z ojcem się pogorszyły: - Rzadko się widywaliśmy, gdy tato mieszkał w Tajlandii. Czasem dzwonię do niego, proponuję spotkania, ale on jest zabieganym człowiekiem.
W rozmowie z "Super Expressem" Saleta wyjaśnił, jak to wygląda z jego strony, podkreśla, że właśnie ze względu na kwestie rodzinne zdecydował się na powrót do Polski z Tajlandii, gdzie mieszkał przez kilka ostatnich lat. - Wyjazdy do Tajlandii również miały swój wpływ na całą sytuację. Na początku marca wróciłem i odwróciłem proporcje, bo do tego momentu 80 procent czasu przebywałem poza Polską. W dodatku, jak czasami przyjeżdżałem na tydzień było mnóstwo zawodowych spraw do załatwienia. Jednym z powodów, dla którego zdecydowałem się na powrót była właśnie chęć częstszych kontaktów z córkami - wyjaśnia.
Saleta kategorycznie zaprzecza, że nie ma kontaktu z córką. - To nieprawda. Nawet córka zdziwiła się, że jej wywiad został odebrany w taki sposób. Mówienie, że nie mamy kontaktu jest bzdurą. Pewnie większość rodzin ma tak, że ze swoimi dziećmi widuje się raz na jakiś czas, a nie codziennie. Zwłaszcza, gdy dzieci już dorosną – mówi.
Były pięściarz nadal dochodzi do siebie po operacji kręgosłupa. - Ponieważ niedowład nóg, zwłaszcza prawej, był bardzo mocny, to nerwy jeszcze nie zregenerowały się do końca i zanim dojdę do pełnej formy upłynie jeszcze trochę czasu. I to też ma wpływ na kontakty z córką, bo muszę poświęcić czas na rehabilitacje - kończy Saleta.