To miał być mecz, który na dobre rozpocznie kurs Azzurrich ku czołówce tabeli. Po tym, jak w środę neapolitańczycy wywalczyli cenny punkt w Liverpoolu, remisując na terenie bardzo silnego rywala 1:1, pojawiły się oznaki pokoju pomiędzy drużyną a właścicielem klubu, Aurelio De Laurentiisem. W parze za pierwszymi słowami pojednania miały jednak także pójść czyny, bo bez nich trudno o wdrożenie pewnych kwestii w życie. A te nie nadeszły...
Choć Napoli do przerwy prowadziło 1:0, to ostatecznie uległo Bolognii i sprawiło, że drużynę schodzącą do szatni pożegnały ogromne gwizdy. Gorąco było także na pomeczowej konferencji prasowej. Trener Carlo Ancelotti powiedział: - Biorę odpowiedzialność, ale piłkarze nie dali z siebie wszystkiego. Na boisko wychodzą zawodnicy. Z mojego punktu widzenia muszą się tam prezentować z większą agresywnością, muszą postawić na swoim. W tym momencie nie robią tego i częściowo jestem osamotniony.
Ancelotti stwierdził także, że problem drużyny leży w charakterze, a raczej jego braku. Za tydzień wicemistrzowie Włoch zagrają na wyjeździe z Udinese, a poniedziałek upłynie pod Wezuwiuszem bardzo nerwowo. Niewykluczone, że drużyna tym razem z własnej woli uda się na zamknięte zgrupowanie, na którym będzie miała okazję wyciszyć się i w skupieniu popracować przed podróżą na najbliższe spotkanie.
W starciu z Bologną pełne 90 minut rozegrał Piotr Zieliński. Arkadiusz Milik natomiast z powodu problemów żołądkowych znalazł się poza kadrą meczową.