Czterdzieści trzy lata temu w Kinszasie odbyła się walka określana jako "Rumble in the Jungle". Była to bitwa Muhammada Alego z George'em Foremanem. Po kilkudziesięciu latach wielki boks może wrócić do Afryki. Chodzi o rewanżową walkę Anthony Joshua - Władimir Kliczko. Promotor Brytyjczyka podał, że jego podopieczny myśli o starciu w ojczyźnie swojej matki. - Nigeria to w tej chwili jeden z głównych kandydatów. Ludziom się wydaje, że to kraj, w którym nadal używa się patyków, by rozpalić ogień. W rzeczywistości mają tam bardzo silną gospodarkę i olbrzymią klasę średnią. Odbywają się już u nich duże wydarzenia, szczególnie koncerty muzyki pop. Zatem infrastruktura już jest - stwierdził Eddie Hearn. - Byłoby to oczywiście dla nas trudne przedsięwzięcie, bo nigdy nie było tam tak dużej walki bokserskiej. Ale to wyzwanie, a ja lubię wyzwania - dodał szef Matchroom Boxing.
Przeczytaj także: Anthony Joshua ma już plany. Tyson Fury będzie musiał poczekać
Innymi możliwymi lokacjami, w których mogłaby odbyć się potencjalna walka są między innymi Cardiff, Las Vegas i Dubaj. Oficjalnie informacja o organizacji przedsięwzięcia zostanie podana w momencie, gdy zgodzi się na nie Kliczko. Ukrainiec wciąż nie podjął decyzji czy chce się zrewanżować Brytyjczykowi za porażkę z kwietnia. Hearn nie ma jednak wątpliwości, że Władimir Kliczko zgodzi się ku uciesze fanów na ponowne starcie z Joshuą. Nie ma już przeciwwskazań prawnych. Federacja IBF zgodziła się bowiem, by w kolejnym występie "AJ" stanął do dobrowolnej obrony pasa, a nie obowiązkowej. W tym drugim wariancie pretendentem jest Bułgar Kubrat Pulew. Jest tylko jeden warunek - walka musi odbyć się przed 2 grudnia.