GROMDA 9 zapowiadała się fenomenalnie i zdecydowanie nie zawiodła oczekiwań kibiców. Brutalne walki na gołe pięści po raz kolejny przyniosły mnóstwo emocji, a także wiele wylanej krwi. Widzowie byli świadkami wielu spektakularnych nokautów, a także poznali pierwszego mistrza federacji w historii. W walce wieczoru Bartłomiej "Balboa" Domalik po raz kolejny udowodnił, że jest jednym z najlepszych zawodników tej dyscypliny. Wygrał hitowe starcie z Markiem "The Hand of" Godbeerem, który ma na koncie występy w UFC i Bellatorze, a od 2018 roku zajmował się walkami na gołe pięści. Mimo to, po gali wiele mówiło się o jednym z extra fightów. Remigiusz "Remi" Gruchała stał się bohaterem po spektakularnym, wręcz niebezpiecznym występie przeciwko Piotrowi "Diabełkowi" Czajce.
"Balboa" zwycięża pas federacji Gromda! "Goat" lepszy od "Mario"! Wielkie emocje na Gromda 9!
Na ważeniu przed GROMDĄ show skradł Tomasz Adamek i jego luksusowy zegarek!
Bohater GROMDA 9 pokazał się pierwszy raz po walce. Makabryczne zdjęcie zmasakrowanej twarzy
"Remi" dał z siebie 150% i pokazał ogromny charakter, jednak jego zwycięstwo wywołuje skrajne emocje. Z jednej strony wytrwał nawałnicę ciosów ze strony rywala i sam wyprowadził kończące uderzenia. Dzięki temu wygrał, ale z drugiej strony okupił ten sukces poważnymi obrażeniami. Z jego twarzy poleciały litry krwi, a już tuż po walce wyglądał jak po zderzeniu z walcem. Po czasie obrażenia zaczęły puchnąć, a do sieci trafiło makabryczne zdjęcie bohatera GROMDY.
Weteran UFC Godbeer o GROMDZIE: Najtwardsza organizacja świata. Ci goście to potwory!
"Młody, ale za to z wielkim serduchem i charakterem do walki. REMI po epickim starciu na gołe pięści na gali GROMDA 9. Wielki szacunek dla wszystkich bijoków. Panowie to było niesamowite. Dziękujemy!" - napisała federacja w opisie pod zdjęciem "Remiego" po walce. Jego twarz jest jest całkowicie zmasakrowana, a obie ręce ma owinięte w bandaże. Nie widać nawet jego oczu!
Nic dziwnego, że makabryczne zdjęcie błyskawicznie rozeszło się po sieci. Możesz zobaczyć je poniżej, ale nie jest to obrazek dla czytelników o słabych nerwach.
