„Polish Zombie” jest profesjonalnym zawodnikiem MMA. Jego walka z „Don Kasjo” wywołuje w środowisku mieszane uczucia, bowiem rywal jest typowym freak fighterem. Życiński ma co prawda przeszłość w boksie, a podczas FAME MMA bił się już pięć razy. Ostatnio zmierzył się w swojej koronnej formule z innym zawodowcem, Normanem Parkem. Po raz pierwszy przegrał, choć przy werdykcie nie brakowało kontrowersji. Tym razem włodarze przygotowali dla niego innego byłego mistrza KSW. Wrzosek ma na koncie także krótką przeszłość w UFC, choć najlepsze czasy przeżywał w federacji Martina Lewandowskiego i Macieja Kawulskiego. Te się ostatnio skończyły, a 34-latek przegrał trzy z czterech pojedynków. Lepsi okazywali się m.in. Parke i Borys Mańkowski, czyli bohaterowie main eventu FAME MMA 11. Podczas listopadowej gali w ich buty wejdzie Wrzosek, a wcale nie musi to być jednorazowy wybryk.
Ostatnią walkę Marcin Wrzosek stoczył podczas KSW 53. Jego rywalem w lipcu 2020 r. był Borys Mańkowski:
Zaskakujące słowa byłego mistrza KSW
Przed walką z Życińskim „Polish Zombie” wypełnił obowiązki medialne. Wraz z Krzysztofem Radzikowskim i Mateuszem „Mattem Fit Lovers” Januszem gościł on w programie „FAME 12 Cage #1”, gdzie odpowiadał na pytania prowadzącego i słuchaczy. Michał „Boxdel” Baron spytał Wrzoska o przyszłość po starciu z „Don Kasjo”. Były mistrz KSW nie ukrywa, że pojawił się w FAME MMA dla sławy i pieniędzy, ale jego odpowiedź i tak zaskoczyła wielu kibiców. Wprost zaproponował kolejnego rywala.
- Jak już wywołaliśmy tego Polaka [Adrian Polański, mistrz FAME MMA w wadze półśredniej – przyp.red.], no to o pas z Polakiem, nie? Co mnie obchodzi, co ludzie pomyślą. Ludzie rachunków mi nie opłacą. Żeby było uczciwiej, po nim wezmę kolejnego. Zawalczę z dwoma po kolei. Może nawet trzema, żeby być rekordzistą Polski i nie naśladować „Murana” [Mateusz Murański podczas gali Elite Fighters wygrał dwie walki z rzędu – przyp.red.] – powiedział bez ogródek Wrzosek.