Mateusz Gamrot przebojem wdarł się do największej organizacji mieszanych sztuk na świecie. O potencjale tego zawodnika polscy kibice wiedzieli doskonale, bo w KSW, gdzie był podwójny mistrzem, pokazywał się ze znakomitej strony. W siedemnastu pojedynkach był niepokonany i z takim też rekordem przeszedł do UFC, z którym miał związane wielkie plany.
Mateusz Gamrot wyzwał legendę. Szykuje się wielki pojedynek?
I w zasadzie nadal je ma, jednak zostały nieco zahamowane. Po czterech zwycięstwach z rzędu i kilku fantastycznych walkach w wykonaniu Gamrota, ten znalazł swojego pogromcę. Na gali UFC 280 w październiku zmierzył się z Beneilem Dariushem. Walka z Amerykaninem była oficjalnym eliminatorem do walki o pas mistrza UFC. Pojedynek zakończył się nie po myśli Gamrota.
Starcie było wyrównane, ale to jednak Dariush okazał się lepszy zdaniem sędziów. Tym samym to on niebawem zmierzy się w walce o tytuł mistrza amerykańskiej federacji. Gamrot nie zamierza jednak składać broni. Polak zapowiedział, że wciąż marzy o wejściu na szczyt w UFC. Polak w mediach społecznościowych postanowił wyzwać kolejnego potencjalnego rywala. Nie patyczkował się i skierował słowa do Michaela Chandlera, a więc jednej z większych postaci UFC. - Hej, Michael. Jeśli nadal chcesz liczyć się jako pretendent do pasa, stoczmy wojnę na wiosnę i sprawdźmy, kto jest lepszym zapaśnikiem. Zwycięzca idzie w górę! A teraz ciesz się w pełni zasłużonym odpoczynkiem - napisał Gamrot na Twitterze. Czyżby kolejnym rywalem Polaka miał być właśnie Chandler?