Joanna Jędrzejczyk od bardzo dawna nie pojawiła się w klatce UFC. Swoją ostatnią walkę stoczyła w marcu 2020 roku, a więc ponad rok temu. Wpływ miała na to między innymi pandemia koronawirusa, ale i sama zawodniczka nie paliła się do powrotu do walk. Krążyły nawet plotki, że postanowiła zakończyć karierę. Takie historie pozostały jedynie w kręgu plotek, bo Jędrzejczyk szybko je zdementowała i niedawno przyznała, że chce ponownie walczyć dla UFC. Postawiła przy tym konkretne warunki. - Zadzwoniłem do Micka (matchmaker UFC - przyp.red.) kilka dni temu i właśnie mu powiedziałam: "najgorsza sucz na planecie powróciła", więc po obejrzeniu tej walki powiedz wszystkim, że jestem następna - powiedziała w rozmowie z MMAFighting.com. była mistrzyni UFC. Reprezentantka Polki miała na myśli walkę, która miała miejsce na gali UFC 261.
Potworny nokaut na gali KSW 60. Zawodnik padł jak kłoda po piekielnie mocnym kopnięciu [WIDEO]
Jędrzejczyk poznała rywalkę?
A konkretnie chodziło o starcie Weili Zhang, mistrzyni wagi słomkowej i Rose Namajunas, która chciała odzyskać pas. Obie zawodniczki są doskonale znane Joannie Jędrzejczyk. To właśnie z Chinką stoczyła ostatni pojedynek, który na długo zapadł kibicom MMA w pamięci, a Namajunas odebrała niegdyś Polce pas mistrzowski. Teraz role miałyby się odwrócić.
Nokaut Namajunas
Bo jeśli wierzyć zapowiedziom Jędrzejczyk, była mistrzyni zmierzy się właśnie z Amerykanką. Namajunas błyskawicznie pokonała Zhang. Zajęło jej to dokładnie 78 sekund. Nowa-stara mistrzyni UFC popisała się fantastycznym kopnięciem, które doszło do szczęki Chinki. Ta runęła bezwładnie na deski i nie miała szans, żeby kontynuować walkę. - Co za KO - skomentowała krótko acz treściwie Jędrzejczyk.