Doświadczeni sportowcy coraz częściej aktywnie goszczą na galach freak-fightowych. Od jakiegoś czasu obserwujemy tendencję, że nie zasiadają już tylko na widowni. Starają się również przenosić doświadczenie z różnych dyscyplin do klatki. Byliśmy już świadkami walk piłkarzy, pięściarzy, siatkarzy i innych. Teraz przyszedł czas na znanego w całym kraju Tomasza Adamka. "Góral", który w boksie stoczył wiele niezapomnianych walk, zaprezentuje swoje umiejętności na majowej gali FAME 21. Rywalem Adamka będzie Patryk "Bandura" Bandurski. Co skłoniło doświadczonego pięściarza do przyjęcia oferty? Wiele wskazuje na to, że była ona po prostu nie do odrzucenia.
Bajeczny kontrakt Adamka w FAME
Niektórzy nie do końca wierzą, że w freak-fightowych organizacjach do zarobienia są wielkie pieniądze. Istnieje grupa fanów, która sądzi, że utytułowani sportowcy biorą udział w takich wydarzeniach, by jeszcze na koniec kariery zapisać się w pamięci kibiców. Jednak wszystko wskazuje na to, że kierują nimi po prostu wspomniane pobudki materialne. Tak przynajmniej wynika ze słów Adamka w wywiadzie dla Interii. "Góral" nie owijał w bawełnę i przyznał, że federacja FAME zapłaci mu ogromne pieniądze za udział.
Adamek o pieniądzach w FAME
- Jeśli mówimy o poważnym sporcie, to ja swoje już zrobiłem i zdobyłem więcej niż myślałem. Gdy zaczynałem karierę zawodowca, moim marzeniem było zostać mistrzem świata i po sześciu latach zdobyłem pierwszy pas - zaczął bez ogródek Adamek. - Kontrakt jest kontraktem, patrzmy na fakty. Jeśli podpisujesz umowę z kimś, kto proponuje ci duże pieniądze, a to są bardzo duże pieniądze, to musisz respektować ustalenia. Gdybym nie wziął takich pieniędzy, byłbym niepoważny. Dlatego powiedziałem: "Robimy to". To jest walka trzyrundowa, więc tego typu pojedynki dla zabawy, śmieję się, mogę sobie toczyć do 50-tki - dodał dalej znany sportowiec z Gilowic.